|2018-08-09|
Geodezja, GIS, Teledetekcja, Firma
Samolot OPEGIEKA powodem zamieszania na Okęciu
We wtorkowy wieczór (7 sierpnia) z powodu krążącego nad lotniskiem nieznanego obiektu latającego na pół godziny wstrzymano starty i lądowania z warszawskiego lotniska Chopina. Sprawcą zamieszania okazał się samolot fotogrametryczny firmy OPEGIEKA z Elbląga. Spółka zapewnia jednak, że lot odbywał się zgodnie z obowiązującymi procedurami.
fot. OPEGIEKA
|
|
|
|
|
|
Czy to dron? Czy samolot?
Późnym wieczorem służby lotniskowe dostrzegły obiekt latający nad stołecznym lotniskiem. W związku z tym tymczasowo wstrzymano starty i lądowania, a o całej sytuacji zawiadomiono policję.
Początkowo media informowały, że sprawcą zamieszania był dron. Następnego dnia podano jednak, że nad Okęciem krążył samolot wykonujący pomiary geodezyjne. Jak relacjonuje portal RMF24.pl, jego pilot po wykonaniu nalotów nad stolicą wylądował na pobliskim lotnisku na Bemowie, a następnie dobrowolnie udał się z powrotem na Okęcie, by wyjaśnić policji i służbom lotniskowym zaistniałą sytuację. Przedstawił m.in. stosowne pozwolenia uprawniające go do wykonania nalotu. W rezultacie policja nie prowadzi już wobec niego żadnych czynności, sprawę ma jednak jeszcze zbadać prokuratura.
OPEGIEKA: testowaliśmy zielony laser. Zgodnie z procedurami.
Stosowne oświadczenie dotyczące tego incydentu wydała firma OPEGIEKA. Jak wyjaśnia, celem nalotu było pozyskanie danych do przeprowadzenia analizy możliwości wykorzystania skanera laserowego z zieloną wiązką w badaniu roślinności. Wykonanie misji, zgodnie z obowiązującymi przepisami, było wcześniej uzgodnione ze wszystkimi zainteresowanymi instytucjami.
Lot odbywający się na pułapie 1350 m nad terenem lotniska był w pełni bezpieczny – czytamy dalej. Zielone światło emitowane przez samolot było efektem zastosowania najnowszego, dwuspektralnego skanera Riegl VQ-1560i-DW, umożliwiającego obecnie najbardziej precyzyjną rejestrację i interpretację danych. Użycie tej technologii pozwoliło na bardzo szybkie pozyskanie danych oraz możliwie najkrótsze przebywanie samolotu w rejonie zwiększonego ruchu lotniczego.
Podczas planowania misji OPEGIEKA zastosowała się do wszelkich procedur bezpieczeństwa zalecanych przez producenta skanera, dzięki czemu zielony laser nie stanowił zagrożenia dla żadnej z osób potencjalnie obserwujących wiązkę – zapewnia elbląska spółka. Dodatkowo, jak przed każdą realizowaną przez firmę misją, pilot zgłosił się wcześniej po niezbędne pozwolenia oraz ustalił warunki wykonania nalotu przed jego rozpoczęciem. Lot odbywał się poza strefą kontrolowaną lotniska CTR, w obszarze TMA Warszawy, a pilot utrzymywał ciągłą dwukierunkową łączność radiową ze służbami kontroli ruchu lotniczego.
Spółka wylicza, że pozyskała stosowne zgody na lot od: prezydenta Warszawy, prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego i Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Posiada także zaświadczenie prezesa ULC o uprawnieniu do wykonywania operacji lotniczych. Przeprowadziła również stosowne uzgodnienia z Senior Kontrolerem APP przed rozpoczęciem lotu.
Pozyskiwanie danych zostało zakończone i OPEGIEKA nie planuje przeprowadzania kolejnych nalotów nad stolicą w najbliższym czasie – kończy swoje oświadczenie spółka.
Lotnisko: procedury zadziałały bez zarzutu
Do sprawy krótko odnieśli się także przedstawiciele lotniska Chopina. Port wylicza, że w efekcie tego incydentu opóźnionych zostało łącznie 25 rejsów, a średni czas opóźnień wyniósł ok. 30 minut. Lotnisko podkreśla jednocześnie, że wszystkie procedury, które zostały uruchomione w trakcie tego zdarzenia, zadziałały bez zarzutu, a prócz wspomnianych opóźnień, sytuacja w żaden sposób nie dotknęła pasażerów. Na wniosek Polskich Portów Lotniczych, spółki zarządzającej Lotniskiem Chopina, wyjaśnieniem sprawy zajmują się policja i prokuratura.
JK
|