Jerzy Królikowski
Bez monopolu na drony
Konferencja „International Drone Event – Świat Pomiarów”, Kielce, 24–25 listopada 2022 r. Choć bezzałogowce w geodezji obecne są krótko, to już zdążyły odmienić naszą branżę. Biorąc jednak pod uwagę, że potencjał tych maszyn wciąż pozostaje w dużej mierze niewykorzystany, kluczowy etap tej rewolucji jeszcze wciąż przed nami.
Fot. Jerzy Królikowski
|
Pierwsze ogólnikowe przepisy dotyczące użytkowania dronów weszły do krajowej legislacji w 2011 r., a na bardziej szczegółowe regulacje trzeba było czekać kolejne dwa lata. Rok później, na międzynarodowych targach Intergeo w Berlinie, symbolicznie rozpoczęła się światowa moda na wykorzystanie dronów w geodezji. Ile z tych maszyn służy dziś polskim geodetom, nie sposób oszacować. Wiadomo jedynie, że w naszym kraju zarejestrowano już ogółem ponad 150 tys. operatorów dronów, a zapewne drugie tyle wykorzystuje bezzałogowe technologie bez dopełnienia tego obowiązku.
Przytoczenie tych kilku faktów pokazuje, jak szybko i skutecznie drony wdarły się do naszego życia, co oczywiście dotyczy również geodezji. Weźmy choćby niedawną konferencję „International Drone Event – Świat Pomiarów” (IDE). Wydarzenie poświęcone bardzo wąskiemu – zdawałoby się – zagadnieniu zgromadziło grubo ponad setkę uczestników z całego kraju. Oznacza to, że w tych niepewnych ekonomicznie czasach wiele firm geodezyjnych upatruje szans na swój rozwój właśnie w technologiach dronowych. I nic dziwnego, bo mamy teraz świetny moment, by wejść na rynek bezzałogowych pomiarów.
• Prawo jeszcze hamuje
Konferencyjne prezentacje koncentrowały się wokół dwóch zagadnień – prawa i technologii. Jak wielokrotnie podkreślano, aspekty te są ze sobą ściśle związane, bo obowiązujące dziś przepisy istotnie ograniczają dostępne już technologiczne możliwości wykorzystania pomiarowych bezzałogowców. W dyskusjach o prawie nie brakowało opinii, że obowiązujące od 1 stycznia 2021 roku nowe unijne regulacje są dla branży dronowej pod pewnymi względami krokiem wstecz. Zarzucano im m.in. nieprecyzyjność, różne stosowanie w poszczególnych krajach UE oraz zbyt duży stopień skomplikowania. Kwestie te są szczególnie odczuwalne w zastosowaniach o zwiększonym ryzyku, czyli tych, które nie mieszczą się w tzw. kategorii otwartej oraz scenariuszach standardowych (szerzej terminy te wyjaśniamy na Geoforum.pl: bit.ly/drony-przepisy). Co istotne, problem dotyczy również misji fotogrametrycznych. Pierwszym z brzegu przykładem jest wykonywanie lotów poza zasięgiem wzroku (BVLOS) nad miastami. Choć tego typu misje mają dla firm geodezyjnych ogromy potencjał, to z punktu widzenia nowych unijnych regulacji ich wykonywanie jest bardzo trudne, o ile nie niemożliwe...
Pełna treść artykułu w styczniowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|