Rozmawiał Jerzy Królikowski
Mgliste perspektywy
O tym, jak firmy geodezyjne radzą sobie ze znaczącym spadkiem liczby zleceń na rynku, mówią Robert Rachwał i Karol Kaim z Polskiej Geodezji Komercyjnej.
Robert Rachwał i Karol Kaim
|
JERZY KRÓLIKOWSKI: Domyślam się, że wyniki naszego raportu o rynku geodezyjnych zamówień publicznych (...) nie są dla panów zaskoczeniem. Czy ten „geodezyjny dołek”, jaki dziś mamy, jest mocno odczuwalny przez firmy zrzeszone w PGK?
ROBERT RACHWAŁ, prezes Polskiej Geodezji Komercyjnej oraz firmy OPGK w Krakowie: Problem jest zauważalny, ale nie nowy i wynika z prostej zasady popytu i podaży na otwartym, niezrównoważonym rynku. W teorii system udzielania zamówień powinien bazować na różnych kryteriach – nie tylko cenie, ale także gwarancji, referencjach czy terminie wykonania. Ale w praktyce to nie działa i wciąż jesteśmy wystawieni na tępą konkurencję cenową, co nie służy ani wykonawcy, ani zamawiającemu.
Jak radzą sobie z tym firmy z PGK?
RR: Nie analizujemy, jak kto się zachowuje – to nie zadanie naszej organizacji. Ale strategie radzenia sobie z tym problemem są znane. W pierwszej kolejności redukuje się „koszty proste”, np. na szkolenia, konferencje, reklamę czy – mówiąc żargonowo – spinacze. Drugi krok to ograniczanie inwestycji, co jest dla firmy już bardziej dotkliwe, gdyż inwestowanie powinno być procesem ciągłym. Z kolei trzeci etap – mrożenie płac – mocno uderza w pracowników. W czwartym pozostaje redukować zatrudnienie. Warto podkreślić, że oznacza to problem nie tylko dla firmy, ale i zamawiającego, bo w ten sposób trwonimy gromadzony przez lata potencjał. (...) Odrębnym tematem jest przekierowanie działalności firmy czy jej części na inne obszary.
KAROL KAIM, wiceprezes PGK oraz prezes OPGK w Gdańsku: I tu dochodzimy do kluczowej kwestii. Przyzwyczailiśmy się już, że na rynku prac geodezyjnych mamy do czynienia z sinusoidą. Wiemy np., że początek roku jest zwykle trudniejszy, a koniec – oznacza sporo pracy związanej z zamykaniem projektów. Ale zawsze mieliśmy przed sobą jakąś perspektywę poprawy sytuacji – wiedzieliśmy chociażby z zapowiedzi GUGiK, że wkrótce ruszą określone przetargi. I nawet jeśli ich ogłoszenie się opóźniało, to kierunek był wyznaczony. Natomiast teraz panuje kompletna niepewność. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek firmy geodezyjne obsługujące administrację publiczną tak bardzo nie miały żadnych perspektyw, jak to jest obecnie...
Pełna treść artykułu w sierpniowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|