Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Uderz w stół...
Rozmowa z Agnieszką Janik ukazała się w sierpniowym GEODECIE pod znamiennym tytułem „Jak przebiłam szklany sufit”. I sam artykuł, i komentarze do niego pokazały, jak silne są w naszym środowisku uprzedzenia i jak duży potencjał intelektualny jest przez to zwyczajnie marnowany.
 Pierwsze dwie strony wywiadu z Agnieszką Janik
Absolwentka kierunku geodezja i kartografia na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu (rocznik 2013) zatrudniła się jako geodetka na budowie i po kilku latach ciężkiej pracy w terenie zaczęła zajmować kierownicze stanowiska. Rzecz w tym, że sukcesy te odnosi nie w Polsce, tylko w Szwecji, bo u nas nikt nie chciał jej w takim charakterze zatrudnić. Jak sama mówi, była tu skazana – podobnie jak wiele koleżanek – na urzędniczą posadę za upokarzające 1300 złotych na rękę.
W naszym kraju kobiety nie tylko w geodezji mają pod górkę. Pierwszy z brzegu przykład z całkiem innej dziedziny to chirurgia. Również tu wytaczane są podobnie „poważne” argumenty przeciwko zatrudnianiu kobiet. Przeszkodą ma być m.in. brak siły fizycznej, krucha psychika czy wreszcie macierzyństwo. Każdy z tych argumentów łatwo zbić.
Nowe technologie, coraz bardziej lekkie i wygodne, w przypadku obu tych zawodów sprawiają, że dyskusja o sile fizycznej jest już właściwie bezprzedmiotowa. Ważniejsze stają się takie atuty, jak pewna ręka, dokładność czy chęć stałego doskonalenia się. Z kolei tacierzyństwo nie tylko w Szwecji, ale i u nas mocno zyskuje ostatnio na popularności, co będzie w oczywisty sposób zawężało zakres ograniczeń związanych z macierzyństwem. Kwestia psychiki jest bardziej złożona, po części rzeczywiście uzależniona od płci, ale też i od podejścia otoczenia, a więc w omawianym przypadku… męskiego towarzystwa w środowisku zawodowym (czy to w pokoju lekarskim czy na budowie). Jedyne więc, co zostaje po odsianiu stereotypów, to męski punkt widzenia i tradycyjne uprzedzenia...
Pełna treść artykułu we wrześniowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|