Jerzy Królikowski
Na ostatniej prostej
Przegląd systemów GNSS. Prace przy budowie i modernizacji globalnych oraz regionalnych systemów nawigacji satelitarnej wyraźnie przyspieszają, a ich efekty są niemal na wyciągnięcie ręki. Dla użytkowników to nie tylko nowe możliwości, ale i nieznane wcześniej zagrożenia.
Testy pierwszego satelity GPS III generacji, Fot. Lockheed Martin
|
Przyglądając się postępom w tych projektach, trudno nie odnieść wrażenia, że są one notorycznie prześladowane przez różne nieszczęścia – od błędów projektowych, przez mankamenty organizacyjne i braki funduszy, po awarie sprzętowe. Tym razem opisów niepowodzeń jest zdecydowanie mniej niż w latach poprzednich.
• GPS: naziemna katastrofa
Pod koniec poprzedniej dekady administratorzy amerykańskiego systemu nawigacji satelitarnej zapewniali, że pierwszy satelita III generacji znajdzie się na orbicie w 2014 r. Seria problemów technicznych sprawiła, że start odkładano na kolejne lata. Teraz jednak wszystko wskazuje, że aparat wreszcie dostanie zielone światło do wyniesienia na orbitę okołoziemską. Pierwszy egzemplarz wyprodukowany przez firmę Lockheed Martin przeszedł już wszystkie niezbędne testy i w październiku 2017 r. oficjalnie ogłoszono jego gotowość do startu. Na razie wiadomo jedynie, że ma on nastąpić w tym roku.
Wydarzenie to jest wyczekiwane z dużą niecierpliwością, bo skorzystają na nim różne grupy użytkowników. Na przykład amerykańskie wojsko otrzyma nowy sygnał oznaczony literą M. Przede wszystkim zapewni on zdecydowanie wyższą dokładność wyznaczania pozycji. Jaką konkretnie? „Nie możemy zdradzić szczegółów, ale rozłóżcie ręce: to będzie mniej więcej ten rząd wielkości” – tajemniczo zapowiadają administratorzy systemu.
W zastosowaniach wojskowych dokładność wcale nie jest jednak kwestią pierwszorzędną. Coraz bardziej palącym problemem okazuje się odporność na zakłócanie. Sygnał M ma zaoferować odpowiedź również na to wyzwanie. Jak zdradza administrator GPS, sygnał będzie nawet ośmiokrotnie bardziej odporny na zakłócanie.
To dla wojska. A co dla przeciętnego, cywilnego Kowalskiego? Ano, sygnał L1C! Ma to być zmodernizowany podstawowy cywilny sygnał zastępujący dotychczasowy L1. Będą go wyróżniać m.in.: większy stopień interoperacyjności z innymi sygnałami GNSS (ułatwi to projektowanie odbiorników wielosystemowych) oraz wyższa dokładność wyznaczania pozycji w trudnych warunkach pomiarowych – pod drzewami czy w „miejskich kanionach”. Trzecia generacja GPS to także lepsza dostępność dwóch pozostałych cywilnych sygnałów – L2C oraz L5. Globalna dostępność L2C ma zostać osiągnięta w 2021 roku, a L5 – w 2024 roku. Z kolei na pełne pokrycie L1C musimy poczekać do końca lat 20. Nie bez znaczenia jest dłuższa żywotność satelitów. Według projektantów powinny one bezproblemowo pracować nawet przez 15 lat, podczas gdy w starszej generacji IIF czas ten wynosi lat 12.
Wygląda więc na to, przyszłość GPS rysuje się w różowych barwach. No, jednak nie do końca. By udostępnić unikatowe możliwości satelitów nowego bloku, niezbędne jest uruchomienie segmentu naziemnego nowej generacji, tzw. OCX. Niestety, jego budowa wciąż idzie jak po grudzie...
Pełna treść artykułu w kwietniowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|