Bogdan Grzechnik
Granice wytrzymałości
Od czasu do czasu w fachowej prasie i innych wydawnictwach pojawiają się wypowiedzi na temat granic. Okazuje się, że w naszym środowisku jest spore grono osób, które znają zagadnienie i oceniają, że panuje w tym zakresie bałagan. Mają nawet pomysły, co z nim zrobić, proponują rozwiązania… i na tym się kończy.
Niestety, jak w każdej skomplikowanej sprawie proponowane rozwiązania dotyczą regulacji cząstkowych, często ze sobą sprzecznych. A władze geodezyjne nie reagują, bo widocznie uznają, że wszystko jest w porządku, albo czekają, aż problemy same się rozwiążą.
Do podjęcia tematu granic sprowokował mnie artykuł prof. Ryszarda Hycnera opublikowany w czerwcowym GEODECIE. Z większością opinii i analiz profesora trudno polemizować, bo są najzwyczajniej słuszne. Ale jako wywołany do tablicy „tradycjonalista” nie mogę zgodzić się z propozycją rezygnacji z pojęcia „granica nieruchomości” i pozostawienia tylko „granicy działki”. Postaram się to uzasadnić, ale przejdę od ogółu do szczegółu, jak zawsze radzi prof. Zdzisław Adamczewski.
W obiegu, w przepisach i w wyrokach sądowych krążą następujące pojęcia: 1. granica nieruchomości, 2. granica prawna nieruchomości, 3. granica nieruchomości ustalona według stanu prawnego, 4. granica geodezyjna, 5. granica działki, gruntu, 6. granica działki ewidencyjnej, 7. granica władania, 8. granica spokojnego stanu posiadania, 9. granica użytkowania, 10. granica linii brzegu (krawędzi brzegu), 11. granica zajętości.
Proponuję na razie nie zajmować się szerzej ani nieruchomościami budynkowymi, ani nieruchomościami lokalowymi, bo problemów związanych z granicami tych nieruchomości jest dotychczas niewiele. Teoretycznie mogą wystąpić, ale nie znam np. spraw sądowych o rozgraniczenie takich nieruchomości. Może zdarzyć się problem, np. po ociepleniu budynku, a więc zmianie jego obrysu. Można też dyskutować, czy granica lokalu to linia łamana wyznaczona przez wewnętrzny obrys ścian, czy może biegnąca środkiem tych ścian. W definicji lokalu w art. 2 ust. 2 ustawy o własności lokali zapisano, że jest to „wydzielona trwałymi ścianami w obrębie budynku izba lub zespół izb przeznaczonych na stały pobyt ludzi, które wraz z pomieszczeniami pomocniczymi służą zaspokojeniu ich potrzeb mieszkaniowych”. Nie jest to precyzyjne, ale może ten brak precyzji jest mało istotny.
Pomieszczenia pomocnicze i części wspólne też mają jednoznaczne granice, poza nieruchomością gruntową, w której właściciel lokalu ma też udział. Dlatego sądzę, że powinniśmy zająć się głównie nieruchomościami gruntowymi...
Pełna treść artykułu we wrześniowym wydaniu GEODETY
powrót
|