Ciekawe Tematyarchiwum Geodetywiadomościnewsletterkontaktreklama
Najnowsze wydarzenia z dziedziny geodezji, nawigacji satelitarnej, GIS, katastru, teledetekcji, kartografii. Nowości rynkowe, technologiczne, prawne, wydawnicze. Konferencje, targi, administracja.
blog

Archiwum GEODETY


Internetowe Archiwum GEODETY jest ogólnodostępne i zawiera:
• wszystkie artykuły zamieszczone w miesięczniku GEODETA w latach 1995–2023 w postaci osobnych plików PDF;
• wszystkie wydania miesięcznika GEODETA z lat 1995–2023 w postaci plików PDF.
Pliki można ściągać do wykorzystania na własne potrzeby. Copyright GEODETA Sp. z o.o. i następcy prawni. Wszystkie prawa zastrzeżone łącznie z tłumaczeniami na języki obce.

W przypadku problemów z dostępem do internetowego Archiwum GEODETY prosimy o kontakt mailowy (geoforum@geoforum.pl)


1995199619971998199920002001
2002200320042005200620072008
2009201020112012201320142015
2016201720182019202020212022
2023
| Styczeń 2014, Nr 1 (224) |


• Plusy i minusy 2013 – subiektywne podsumowanie wydarzeń roku • Sztafeta pokoleń – rozmowa o spuściźnie prof. Andrzeja Makowskiego i dr. Krzysztofa Buczkowskiego • Czy robot zastąpi geodetę? • Nie znamy dnia ani godziny – przykłady postępowań dyscyplinarnych wobec geodetów omawia sędzia Magdalena Durzyńska ...

powrót

Rozmawiała Katarzyna Pakuła-Kwiecińska

Sztafeta pokoleń

O spuściźnie prof. Andrzeja Makowskiego i dr. Krzysztofa Buczkowskiego, zmarłych niedawno kartografów, rozmawiamy z dr. hab. Dariuszem Gotlibem i dr. hab. Robertem Olszewskim z Politechniki Warszawskiej

KATARZYNA PAKUŁA-KWIECIŃSKA: Wszyscy troje tu siedzący jesteś­my uczniami prof. Makowskiego i dr. Buczkowskiego. I o ile zajęcia u tego drugiego pamiętam, to wykładów Profesora sobie nie przypominam.
DARIUSZ GOTLIB: Profesor był świetnym mówcą na konferencjach i sympozjach. Ale wykłady dla studentów były trudne, stąd nie zawsze sala wykładowa była wypełniona. Krzysztof z kolei umiał dotrzeć do wszystkich i rozpalić w młodych ludziach zainteresowanie kartografią. Obaj świetnie się uzupełniali i odegrali bardzo ważną rolę w naszym życiu zawodowym.
ROBERT OLSZEWSKI: Co ciekawe, obydwaj robiliśmy dyplom u Krzysztofa, a doktorat u Profesora. Tego samego dnia broniliśmy prac dyplomowych, a później tego samego dnia prac doktorskich.
DG: Nasz obecny zespół tworzący Zakład Kartografii to praktycznie sami wychowankowie i Krzysztofa, i Profesora. Oni nas wszystkich ukształtowali. W wielu aspektach byli do siebie bardzo podobni, ale w wielu całkiem różni.

Przede wszystkim była między nimi różnica wieku 20 lat, czyli całego pokolenia.
RO: Tak, a co za tym idzie, różnica do­ś­wiadczeń życiowych. Profesor był człowiekiem „starej daty”. Przeżył wojnę, powstanie warszawskie, miał inną percepcję rzeczywistości. Obaj angażowali się bardzo aktywnie w ruch „Solidarnoś­ci”, ale Profesora bezpośrednio dotknęły represje. W 1985 r. ze względów politycznych został pozbawiony funkcji dziekana. Myślę, że już nigdy się z tego nie otrząsnął. Wielu ludziom na Wydziale pamiętał ich działania stricte polityczne. Kiedy my go poznaliśmy, był naznaczony tymi negatywnymi doświadczeniami.
Krzysztof był dużo młodszy, dla niego „Solidarność” – kolportowanie czy druk ulotek – była młodzieńczą przygodą. Nadal był człowiekiem wielkiej energii i jeszcze większej wiary.
DG: Profesor to siła spokoju, dystyngowany pan, kindersztuba. A Krzysztof bardziej dynamiczny, niepokorny, czasami nawet zwariowany. Profesor lubił przemawiać i miał do tego talent. Krzysztof natomiast wolał luźne i nieoficjalne wypowiedzi. Przemowy nie były w jego stylu. Natomiast łączyło ich to, że byli duszą towarzystwa.
Obaj też bardzo szybko postawili na nowe technologie kartograficzne. Profesor na przykład wprowadził do laboratorium linię technologiczną Intergraphu, kiedy to było jeszcze na rynku całkowite novum.
RO: Gigantyczny skaner-ploter 9050, który ważył kilka ton i trzeba było dla niego wybudować specjalny fundament!
DG: Razem z dr. Henrykiem Gałachem i dr. Zenonem Kaczyńskim opracowywali wtedy pierwszą linię produkcji cyfrowej mapy topograficznej.
RO: Wykonany przez nich pilotażowy arkusz „Wyszków” 1:10 000 przecierał w Polsce ścieżki cyfrowej technologii w topografii.
DG: Było to bardzo odważne posunięcie, nawet patrząc z dzisiejszej perspektywy. Natomiast wielką zasługą Krzysztofa było wydanie w 1993 r. z Andrzejem Garstką, z którym tworzyli wtedy w Zakładzie duet technologiczny, pierwszego szczegółowego komputerowego planu Warszawy na urządzenia PC. Zrobili to w ramach własnej firmy SoftKart, co w tamtych czasach nie było dobrze widziane na Wydziale. Weszli z tym produktem na rynek, czyli z fazy eksperymentowania przeszli do produkcji. I wreszcie włączali dyplomantów do badań prowadzonych na uczelni. Przy tworzeniu tego produktu istotną rolę odegrali ówcześ­ni dyplomanci, a obecnie wykładowcy: dr Paweł Kowalski oraz dr Andrzej Głażewski, którzy do dzisiaj pracują w Zakładzie Kartografii. Mając kredyt zaufania ze strony Krzysztofa, zaczynaliśmy wierzyć, że możemy wykonać rzeczy, które wcześniej nie przeszły nam nawet przez myśl.

To piękne tak kogoś uskrzydlić.
DG: Krzysztof był pod tym względem niezwykły. Powierzył mi na przykład pracę dyplomową polegającą na opracowaniu wybranych elementów komputerowej bazy danych o glebach Polski i wykorzystaniu jej zarówno jako podstawy GIS, jak i systemu produkcji map. On przygotował zupełnie nową koncepcję kartogramu geometrycznego, a ja miałem napisać do tego oprogramowanie. Ale to była tylko przygrywka, bo wkrótce Krzysztof zdobył kontrakt na wykonanie map do Atlasu Geochemicznego Polski, który został wydany przez Państwowy Instytut Geologiczny w 1995 r. Powierzył mi wtedy m.in. wykonanie separacji barwnych i przygotowanie diapozytywów do druku offsetowego, o czym wcześniej nie miałem pojęcia. Było to w pełni produkcyjne zadanie. Potem nie mogłem uwierzyć, że to się udało. Chciało się dla niego pracować i wszystko wydawało się możliwe.
RO: To był człowiek, który zarażał swoim entuzjazmem. W wydanej w 2013 r. monografii pt. „Rola bazy danych obiektów topograficznych w tworzeniu infrastruktury informacji przestrzennej w Polsce” zamieściliśmy dedykację: Krzysztofowi, który zapalił w nas płomień. Jest taki fragment w Ewangelii św. Łukasza: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął (Łk 12:49-53). Krzysztof przeszedł przez życie jak żywy płomień, który swoją fascynacją i wiarą w człowieka zapalał ogień w tych, którzy się z nim zetknęli. Stawiał przed nami wielkie wyzwania, ale też obdarzał wielkim zaufaniem i było nie do pomyślenia, aby to zaufanie zawieść. Człowiek przekraczał siebie. Żeby nauczyć się nowej technologii, potrafiłem siedzieć w laboratorium dzień i noc.
DG: Wszystko, co robiliś­my, wymagało dodatkowej nauki, bo tego na uczelni nie miał jeszcze kto uczyć. I było wiadomo, że Krzysztof nie zostawi nas na lodzie. Gdy pojawiał się problem, brał go na siebie. Ale jak coś nam wyszło, to wszędzie nas promował, aż czasami nas to zawstydzało.

Nie przerażały was te wygórowane oczekiwania?
DG: Strachu nie pamiętam, natomiast na pewno robiłem wszystko, żeby go nie zawieść. Dzięki temu bardzo wiele się nauczyłem, studiując literaturę fachową i korzystając z wiedzy Krzysztofa i Andrzeja Garstki, którzy po godzinach dokształcali chętnych studentów.
RO: Jak go coś fascynowało, to uczył się razem z nami.
DG: Na tym etapie nie mieliśmy jeszcze bliższego kontaktu z profesorem Makowskim, nasze relacje zacieśniły się dopiero przy doktoratach. Dlatego nie wiem, czy zostałbym kartografem, gdyby nie Krzysztof. Zawsze pociągała mnie elektronika i informatyka. Dopiero przy Krzysztofie zrozumiałem, że studia geodezyjno-kartograficzne były dobrym wyborem.
RO: Ja powiem mocniej. Wiem, że nie byłbym kartografem, gdyby nie Krzysztof. Po pierwsze, przejąłem jego pasję, a po drugie, byłem dość specyficznym studentem. Rzadko bywałem na zajęciach, raczej podróżowałem po świecie, a do tego studiowałem równocześnie na czterech kierunkach na dwóch uczelniach. Miałem ogromne luki w indeksie i kiedy trzeba było wybierać specjalność, zajmowałem ostatnie miejsce na liście rankingowej. Kiedy Krzysztof usłyszał, że mam z tego powodu trafić na specjalność „geodezja górnicza”, krzyknął: To niemożliwe! Poszedł do dziekana i nie wiem, co mu powiedział, ale znalazłem się na obleganej specjalności „kartografia”...

Pełna treść wywiadu w styczniowym wydaniu GEODETY

powrót

dodaj komentarz

KOMENTARZE Komentarze są wyłącznie opiniami osób je zamieszczających i nie odzwierciedlają stanowiska redakcji Geoforum. Zabrania się zamieszczania linków i adresów stron internetowych, reklam oraz tekstów wulgarnych, oszczerczych, rasistowskich, szerzących nienawiść, zawierających groźby i innych, które mogą być sprzeczne z prawem. W przypadku niezachowania powyższych reguł oraz elementarnych zasad kultury wypowiedzi administrator zastrzega sobie prawo do kasowania całych wpisów. Użytkownik portalu Geoforum.pl ponosi wyłączną odpowiedzialność za zamieszczane przez siebie komentarze, w szczególności jest odpowiedzialny za ewentualne naruszenie praw lub dóbr osób trzecich oraz szkody wynikłe z tego tytułu.

ładowanie komentarzy

Pożar w Wólce Kosowskiej okiem satelity
czy wiesz, że...
© 2023 - 2024 Geo-System Sp. z o.o.

O nas

Geoforum.pl jest portalem internetowym i obszernym kompendium wiedzy na tematy związane z geodezją, kartografią, katastrem, GIS-em, fotogrametrią i teledetekcją, nawigacją satelitarną itp.

Historia

Portal Geoforum.pl został uruchomiony przez redakcję miesięcznika GEODETA w 2005 r. i był prowadzony do 2023 r. przez Geodeta Sp. z o.o.
Od 2 maja 2023 roku serwis prowadzony jest przez Geo-System Sp. z o.o.

Reklama

Zapraszamy do kontaktu na adres
redakcji:

Kontakt

Redaktor prowadzący:
Damian Czekaj
Sekretarz redakcji:
Oliwia Horbaczewska
prześlij newsa

facebook twitter linkedIn Instagram RSS