Jerzy Królikowski
O filozofii ROI
Konferencja Bentley Systems „Year in Infrastructure 2013”, Londyn, 29-31 października
Choć raz na rok warto odłożyć na bok nasze krajowe swary i bolączki, by przyjrzeć się, jak wygląda nowoczesny plac budowy, jak się zmienia, a przede wszystkim, co z tego postępu technologicznego wynika dla geodety.
Świetną okazją ku temu jest doroczna konferencja firmy Bentley Systems, znanej przede wszystkim z oprogramowania MicroStation. Po części jest ona poświęcona nowym rozwiązaniom tej korporacji (więcej na ten temat można znaleźć w wiadomościach na Geoforum.?pl z 29 i 30 października). Jej głównym tematem jest jednak prezentacja innowacyjnych projektów zrealizowanych z wykorzystaniem produktów Bentleya oraz wybór tych najlepszych, które otrzymują nagrody BeInspired. Jaka jest recepta na zdobycie takiego wyróżnienia?
• ROI Return on Investment, czyli zwrot z inwestycji – na polskich konferencjach to sformułowanie praktycznie nie występuje, a na „YII 2013” padało niemal w każdej prezentacji! O co chodzi z tym ROI? Ano o to, żeby nieco więcej zainwestować, by później znacznie więcej zyskać. Niemal żaden z prelegentów nie chwalił się więc w Londynie kosztem projektu (u nas to przecież norma), za to mocno podkreślano, ile udało się dzięki jego wdrożeniu oszczędzić – czasu i pieniędzy. Według filozofii ROI inwestycja nie jest po to, żeby – jak to bywa w Polsce – wydać unijne pieniądze, ale by przynosiła zysk. Niby to takie oczywiste, ale pomyślmy, który duży geodezyjny projekt z ostatnich lat przyniósł naszemu budżetowi wymierny zwrot z inwestycji? A przecież nietrudno taki wymyślić – weźmy choćby modernizację EGiB, która znacząco zwiększa przychody z podatków. Kłopot w tym, że za ewidencję odpowiada powiat, a podatki idą do gminy.
Dobrym przykładem realizacji filozofii ROI są zeszłoroczne igrzyska w Londynie. Jak wyjaśniał na „YII 2013” John Armitt – głównodowodzący przygotowaniami do olimpiady – już na wstępie założono, że aby uzyskać rozsądne rezultaty, potrzebny jest rozsądny budżet. Zainwestowano np. w dodatkową opiekę zdrowotną dla robotników, by skrócić czas ich nieobecności w pracy, a więc i przestoje. Przeprowadzono analizy, czy dany obiekt olimpijski sam się utrzyma po zakończeniu igrzysk – jeśli odpowiedź była przecząca, stawiano konstrukcje tymczasowe (jak jest ze stadionami budowanymi na Euro 2012, wszyscy wiemy). Podobne przykłady można mnożyć...
Pełna treść artykułu w grudniowym wydaniu GEODETY
W grudniowym wydaniu Ted Lamboo z Bentley Systems w rozmowie z GEODETĄ przekonuje również, że BIM jest szansą dla geodezji.
powrót
|