Jerzy Przywara
Co wyszło spod dywanu
Przedsiębiorcy oceniają rozporządzenie w sprawie baz danych dotyczących zobrazowań lotniczych i satelitarnych oraz ortofotomapy i numerycznego modelu terenu
Obecnie każdy może wykonywać i sprzedawać ortofotomapę, bo produktu tego nie zdefiniowano ani w Prawie geodezyjnym i kartograficznym, ani w rozporządzeniu. Natomiast niektóre przyjęte w akcie wykonawczym definicje już się zdezaktualizowały – wyliczają specjaliści z branży fotogrametrycznej.
Spotkanie na temat oceny kilkunastomiesięcznego okresu funkcjonowania rozporządzenia w sprawie baz danych dotyczących zobrazowań lotniczych i satelitarnych oraz ortofotomapy i numerycznego modelu terenu zorganizowało Polskie Towarzystwo Fotogrametrii i Teledetekcji (Warszawa, 20 marca). Krytycznych uwag dotyczących jego finalnego kształtu jest wiele. Pewnie dlatego nadzwyczajnie dopisała frekwencja, i to w czasach, gdy zebranie na sali konferencyjnej więcej niż 60 osób graniczy z cudem. Z samego Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii przybyli: prezes z zastępcą, dwóch dyrektorów departamentów i jeszcze kilku urzędników niższego szczebla.
Napisanie nowego aktu wymusiły duże projekty fotolotnicze realizowane przez GUGiK i rządowe agencje oraz ustawa o infrastrukturze informacji przestrzennej. Wycofania przestarzałych instrukcji technicznych chcieli zarówno urzędnicy GUGiK, jak i przedstawiciele administracji geodezyjnej w samorządach oraz przedsiębiorcy.
Prace rozpoczęto w lutym 2009 roku. Po półtora roku Departament Prawno-Legislacyjny GUGiK orzekł jednak, że to, co przedstawiono mu do zaopiniowania, jest „podręcznikiem”, a nie aktem normatywnym. Treść zasadniczą projektu, którą tworzył zespół: prof. Zdzisław Kurczyński (PW), prof. Krystian Pyka (AGH), dr Ireneusz Ewiak i dr Jan Ziobro (obaj IGiK), należało zredukować o połowę. W maju 2011 roku gotowa była skrócona wersja wraz ze schematami aplikacyjnymi i modelami UML (które opracował dr Zenon Parzyński, PW), w sierpniu ruszyły po raz drugi konsultacje międzyresortowe. I pewnie udałoby się uniknąć wielu niedoskonałości obecnego aktu, gdyby nie... wybory parlamentarne i związana z tym presja czasu. Rozporządzenie musiała bowiem podpisać stara rządowa ekipa – wybory odbyły się 9 października, 9 listopada podpisano rozporządzenie, a nowy rząd powołano 18 listopada 2011 r. Gdyby nad przepisami można było popracować jeszcze kilka miesięcy i gdyby wysłuchano krytycznych głosów, chociażby PTFiT, pewnie na sali nie byłoby podziału na „my” i „oni”. To, że rozporządzenie nie jest doskonałe, przyznali pośrednio podczas spotkania sami jego twórcy, przedstawiając pokrótce zakres przepisów. O tym, jak liczne wątpliwości budzi stosowanie go w praktyce, mogli się przekonać, wysłuchując uwag przedsiębiorców. Te zaś dotyczyły zarówno spraw fundamentalnych, jak i zwykłych niedoróbek...
Pełna treść artykułu w kwietniowym wydaniu GEODETY
powrót
|