Zygmunt Szumski
Internet i SIT: Intersit
Istnienie Internetu narzuca zupełnie inne spojrzenie na SIT. Można już (a nawet trzeba!) zacząć myśleć o SIT powszechnie dostępnym, obywatelskim, i to w rozumieniu obywatela świata. Ograniczanie dostępu do jawnej informacji (jakże inaczej nazwać jej przechowywanie w archiwach i udostępnianie po długich urzędniczych korowodach?) jest ograniczaniem praw obywatelskich.
|
Ukłon w kierunku dr. R. Piotrowskiego Prawie zawsze, gdy mowa o Krajowym Systemie Informacji o Terenie, wspominam pierwsze w Polsce rzeczowe i szczegółowe opracowanie dr. inż. Remigiusza Piotrowskiego System Informacji o Terenie – Program Modernizacji, Warszawa 1991 (naprawdę opublikowane w 1992 r.). Opracowanie to zawiera pełną koncepcję krajowego SIT, od definicji i sformułowania celów do koncepcji przyszłej struktury i strategii modernizacji. Niektóre z treści tego materiału były dyskusyjne i dyskutowane przy różnych okazjach, jednakże jego istnienie stanowiło samo w sobie (i do dziś stanowi) niepodważalną wartość. Jest z czym dyskutować, istnieje płaszczyzna odniesienia, materiał pierwotny. Dlatego, choć sam wybrzydzałem na niektóre zawarte tam myśli, niejednokrotnie pisząc i mówiąc o tym opracowaniu używałem określenia „fundamentalne”.
Kto ogranicza prawa obywatelskie? Czas płynie, a my nadal więcej o SIT mówimy, niż robimy. Jest to tragiczne, bowiem niewątpliwie koszty utraconych szans znacznie przewyższają nakłady, które należy ponieść na SIT. Z upływem czasu postępuje też wielkimi krokami naprzód technologia, więc siłą rzeczy wspomniany wyżej materiał musi tracić aktualność. Jednym z obszarów, których dr Piotrowski nie mógł przewidzieć, jest powszechny dostęp do informacji poprzez globalną sieć zwaną Internetem. Istnienie Internetu narzuca zupełnie inne spojrzenie na SIT. Powszechna dostępność informacji zawartej w sieci pozwala myśleć o SIT inaczej niż jako o systemie państwowym, wojewódzkim, miejskim, czyli ogólnie mówiąc systemie urzędniczym, nakierowanym na odbiorcę z kręgu administracji oraz pracujących dla administracji specjalistów. Ta jego funkcja także jest niezbędna, jednakże można już (i trzeba) zacząć myśleć o SIT powszechnie dostępnym, obywatelskim, i to w rozumieniu obywatela świata. Oczywistym anachronizmem staje się definiowanie całego SIT-u jako „formy organizacyjnej… kontrolowanego przepływu… informacji”, do czego przyczepiałem się od początku (Niektóre prawne aspekty SIT – materiały łódzkiej konferencji SIT, kwiecień ’93).
Pełna treść artykułu w kwietniowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|
REKLAMA |
|
|