Zygmunt Karwowski
Autostradą do Trybunału
Konfitury są (i były zawsze) przysmakiem niezwykle ponętnym, o czym doskonale wiedzą łasuchy, usiłujące zmylić czujność strażniczek domowych spiżarń i dobrać się do smakołyku, choćby za cenę oberwania po łapach. Na polskiej geodezyjno-gospodarczej przyzbie rolę łasucha, nawet jeśli nie z własnej inicjatywy, pełnią niektóre wojewódzkie biura geodezji i terenów rolnych. Ochoczo realizują one zlecenia swoich wojewodów na przygotowanie dokumentacji geodezyjnej, niezbędnej dla wykupienia (wywłaszczenia) gruntów pod projektowane autostrady, zwane – od przyszłego sposobu ich administrowania – płatnymi.
W tym miejscu pragnę odświeżyć pamięć czytelnika, przytaczając wcześniejsze artykuły (GEODETA 10/96 „Budowanie autostrad, czyli gdzie stoją konfitury” i GEODETA 7/97 „Autostradą do kapitału”), odnoszące się do zagadnień uczestnictwa (a raczej nieuczestnictwa) firm geodezyjnych w akcji pozyskania gruntów pod projektowane autostrady. W największym więc skrócie przypomnę, że zgodnie z treścią ustawy o zamówieniach publicznych, wykonawców wszelkich zamówień o wartości przekraczającej 20 000 ECU, opłacanych w całości lub w części ze środków publicznych, należy wyłaniać na drodze ogłaszania nieograniczonych przetargów publicznych. Tak też początkowo zamierzała działać Agencja Budowy i Eksploatacji Autostrad, czemu wyraz dawali jej funkcjonariusze w rozmowach prywatnych i wystąpieniach publicznych. Dowodem tego było też ogłoszenie i rozstrzygnięcie szeregu przetargów na wyłonienie biur projektowych dla opracowania i przygotowania dokumentacji umożliwiającej wojewodom wydanie decyzji lokalizacyjnych kolejnych odcinków autostrad. Później jednak kierownictwo Agencji zmieniło zdanie. Zamiast organizować przetargi, tym razem na wyłonienie firm geodezyjno-prawnych dla sporządzenia stosownej dokumentacji geodezyjnej i przeprowadzenia wykupu gruntów (lub przygotowania wniosków o wywłaszczenie), weszło w układy z niektórymi wojewodami, ażeby czynności powyższe poruczyć WBGiTR-om, ale z pominięciem procedury przetargowej i w konsekwencji za cenę określoną zza biurka, gdyż nie poddaną weryfikacji wolnego rynku.
Pełna treść artykułu we wrześniowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|