Remigiusz Piotrowski
Płacić muszą wszyscy, ale czy jednakowo?
Państwowy zasób geodezyjny i kartograficzny – próba sformułowania zasad długofalowej polityki państwa
Dyskusja wokół racjonalnej reformy struktur aparatu państwowego trwa już od kilku lat i co pewien czas owocuje cząstkowymi decyzjami, z reguły wymuszonymi doraźnymi układami politycznymi w kraju. W obszarze działania państwowej służby geodezyjnej i kartograficznej wykonano już w Polsce kilka eksperymentów i zapowiadane są dalsze – odnoszę wrażenie, że bez należytego oglądania się na wyniki poprzednich.
Tym razem podejmowane są inicjatywy dotyczące również i fundamentów zorganizowanej działalności geodezyjnej oraz kartograficznej, których naruszenie może zmienić bądź poważnie zakłócić bieg kilku istotnych dla gospodarki przedsięwzięć. Zatem dobrze by było, aby ich realizację poprzedziło rozpoznanie problemu bardziej staranne niż to się zwykle robi w gremiach społecznych działaczy państwowych.
Nawiązując do tematyki obecnej konferencji, chciałbym zabrać głos w newralgicznej dla geodezji kwestii istnienia i sposobu prowadzenia państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego. Będą to poglądy i opinie technokraty przywykłego do działania w każdych warunkach, jakie mu stworzą czynniki zewnętrzne, a więc przekonania w dużym stopniu uwolnione od emocji. Jednak nie do końca, bo trudno przychodzi godzić się z praktyką ciągłego naprawiania cyklicznie powtarzanych tych samych błędów.
Na użytek osób spoza branży geodezyjnej przypomnę może na wstępie kilka skądinąd dość oczywistych faktów. Otóż dla geodezji jako dziedziny działalności technicznej specyficzne jest to, że wszystkie obiekty i zjawiska, którymi się zajmuje, z założenia lokalizuje przestrzennie. Nadto z reguły lokalizuje je precyzyjnie, tj. przez podanie współrzędnych w ściśle zdefiniowanym układzie odniesienia. Z wielu istotnych względów ważne jest przy tym, aby stosowany układ odniesień przestrzennych nie miał lokalnego charakteru, lecz obejmował możliwie jak największe połacie kraju. Geodeta dla prawidłowego wykonania swych czynności musi od kogoś kompetentnego w tej sprawie otrzymać informacje, pozwalające nawiązać się w terenie do obowiązującego w danej okolicy układu współrzędnych. Zwykle też potrzebuje on danych o wynikach prac swoich poprzedników, zobowiązany jest bowiem uwzględnić je we własnym opracowaniu. Geodeta żywotnie zainteresowany jest tym, aby bez względu na rozległość obszaru opracowania wspomniane dane otrzymywać, a własne wyniki przekazywać w jednym, wygodnie usytuowanym miejscu. W przeciwnym wypadku czeka go dodatkowa mitręga i rosną koszty jego usługi. Przy tej okazji warto może zwrócić uwagę na fakt, że gromadzenie dokumentacji geodezyjno-kartograficznej w jednym miejscu znakomicie ułatwia do niej dostęp również i innym zainteresowanym, którzy w tej sytuacji nie muszą już jej poszukiwać w archiwach poszczególnych wykonawców określonego asortymentu robót. Zatem dokumentację kartograficzną dotyczącą terenu należy gromadzić i przechowywać, ale nie w rozproszeniu, które utrudnia czy wręcz uniemożliwia racjonalną działalność wykonawstwa geodezyjno-kartograficznego i różnych służb państwowych.
Pełna treść artykułu w listopadowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|