Zygmunt Szumski
Czy pacjent przeżyje?
Tu 999. Przyjąłem zgłoszenie. Redaktor Jerzy Przywara wezwał pogotowie („Potrzebna erka”, GEODETA 5/2002). W zgłoszeniu trochę się poplątał, ale przyjmuję, że nie robi sobie żartów i sprawa jest poważna. Jak na pogotowie przystało, postaram się ją załatwić szybko. Najważniejsze to postawić diagnozę. Tej należy szukać w części przedostatniej. W ostatniej zaś nagryzmoliłen receptę. Z czego oczywiście wnosić należy, że jest dla pacjenta nadzieja. Ale wiecie Państwo, podobno „każdy lekarzyk ma swój cmentarzyk”...
Kogo kocham, kogo lubię... Cenię redaktora Przywarę, bo widać w jego tekstach zaangażowanie. Ostatnio wszczynał i podsycał (niektórzy mówią: animował) dyskusje na tematy, które jedni nazywają „palącymi”, bo pilne, zaś inni „bolącymi”, bo wstydliwe. I czynił słusznie. Pismo, żeby było kupowane, musi być ciekawe. A pismo zawodowe wtedy jest najciekawsze, gdy poza technicznymi i prawnymi nowościami branżowymi zawiera też dyskusje na tematy pilne i wstydliwe. Teraz takimi tematami są: kłopoty firm geodezyjnych, rosnące bezrobocie, bałagan organizacyjny geodezji i kartografii, nadużycia, zaliczanie siebie do lepszych, a innych do gorszych, a także warczenie nad miseczką, w której już nie dla wszystkich dość.
O wspomnianych dyskusjach Prawie żaden z tematów ostatnio toczonych dyskusji nie da się tak wypreparować, by mógł być omawiany oddzielnie. Wszystko to jest powiązane: - Państwowy zasób geodezyjny i kartograficzny jest własnością skarbu państwa, ale ma być utrzymywany z funduszu gospodarki tym zasobem, tworzonego z opłat za informacje udzielane przez ośrodki dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej. - Ośrodki powołano, aby dbały o zasób w imieniu skarbu państwa, ale obecnie zasobem i tymi ośrodkami (z wyjątkiem centralnego) rządzą – teoretycznie w imieniu państwa – samorządy. - Samorząd obowiązki wobec skarbu państwa ma głęboko w d... (dużej estymie), rewanżując się za to, że budżet państwa ma również w takiej samej zwrot wydatków ponoszonych przez samorząd na wiele różnych działań wykonywanych w imieniu rządu. - Informacje z państwowego zasobu są wydawane odpłatnie, ale cena jest znacznie niższa od ich wartości. Z podstaw ekonomii wiadomo zaś, że gdy cena bardzo odchyla się od wartości, różnicę inkasuje rekin, za co płacą podatkowe płotki. - Główny Geodeta Kraju usiłuje zaprowadzić porządek w zasobie za pomocą standardów technicznych, jednak jego miejsce wśród decydentów jest tego rodzaju, że ma znikomy (jeśli nie żaden) wpływ zarówno na treść standardu (tu decydują lobby), jak i czas jego wprowadzenia rozporządzeniem ministra (tu – ministerialne urzędasy). - GUGiK niemalże w każdej kadencji władzy odnaleźć można w innym ministerstwie, więc sprawy GiK są w ministerstwie za każdym razem nieznane i egzotyczne. Stąd od wszczęcia prac nad standardem do wydania rozporządzenia mijają 3 lata. A wtedy to już najwyższa pora myśleć o nowelizacji.
Pełna treść artykułu w lipcowym wydaniu GEODETY
powrót
|