Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Kartografia trzyma się mocno
Mówi Milan Konecny, prezydent Międzynarodowej Asocjacji Kartograficznej (ICA) Jeśli ktoś martwi się kondycją i perspektywami współczesnej kartografii, to powinien powtórzyć proste doświadczenie, jakie przeprowadził wiele lat temu szef Ordnance Survey David Rhind. Otóż wpisał on do wyszukiwarki internetowej trzy słowa: kartografia (mapping), GIS i seks. Liczba uzyskanych odpowiedzi miała się odpowiednio jak 9:3:1.
|
O tym, czy GIS zagraża kartografii Często spotykamy się z mylnym wyobrażeniem kartografii jako dyscypliny związanej tylko z mapami papierowymi. Tymczasem produkt kartograficzny to już dawno coś znacznie więcej niż tylko kawałek zadrukowanego papieru. Niektórzy mówią nawet, że GIS wchłonął kartografię. Według mnie jest on narzędziem, które pracuje jak samochód czy samolot i które kartografię ma zakodowaną w sobie. Język GIS-owski, interpretacja – to przecież język i metody kartografii. Niestety, twórcy systemów informacji geograficznej często nie znają zasad prezentacji kartograficznej, generalizacji itp. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy są szybko pojawiające się coraz to nowe sposoby prezentacji (internet, podręczne komputery, telefony komórkowe), a także nieznane dotychczas dziedziny zastosowań. Na jednej z konferencji poświęconych sytuacjom kryzysowym oglądałem opracowania kartograficzne z całego świata związane z tą tematyką. Nietrudno było zauważyć, że tworzone są one bez jakiejkolwiek standaryzacji metadanych, żywiołowo, często bez udziału kartografa. Przed nami jest więc wiele do zrobienia. I tak jak kino nie wykreśliło teatru, a telewizja kina, tak i mapy nie zginą z powodu nowych technologii. Przeciwnie, będą pojawiać się coraz to nowe tematy do pokazania na mapach. Pamiętajmy też, że mapy to część dziedzictwa kulturowego i intelektualnego każdego narodu. Jestem pewien, że nie wykorzystaliśmy jeszcze wszystkich możliwości kartografii, bo ona ma swoją esencję, duszę, swoje specyficzne metody. A GIS nie tylko nie zagraża kartografii, ale otwiera przed nią nowe perspektywy.
O problemach współczesnej kartografii Z pewnością w ostatnich latach rola kartografa i kartografii uległa zmianie. To przeobrażenie najlepiej widoczne jest na przykładzie Wielkiej Brytanii, gdy w latach 1990-98 szefem Ordnance Survey (OS) był David Rhind. Gdy nastał, 80% zasobu OS tworzono metodami klasycznymi, a gdy odchodzi ł – tylko 10%. Dzisiaj OS zbiera dane jedynie w postaci cyfrowej. I chociaż wiele obszarów na kuli ziemskiej nie ma jeszcze pełnego pokrycia klasycznymi mapami tematycznymi, to dziś świat „kręci się” wokół informacji geograficznej, bo GIS to narzędzie do lepszego zarządzania przestrzenią. Jednak z tego, że GIS ma jeszcze ogromne rezerwy (całe niezbadane dotąd obszary dające kartografii nowe pola do przekazu informacji), wynika wiele problemów natury technologicznej, semantycznej, legislacyjnej czy etycznej. Na przykład w związku z tym, że 70-80% map tworzą laicy, wiele z nich jest... nieprawdziwych. Sporo trafnych spostrzeżeń na ten temat zawarł Mark Monmonier w swej książce „Dlaczego mapy kłamią” [tyt. oryginału „How to Lie with Maps” – red.]. Dzisiaj każdy porządny pakiet programów komputerowych umożliwia, co prawda, tworzenie map, ale mało kto potrafi z tego właściwie korzystać i w efekcie mapy często bardziej przypominają dzieła impresjonistów niż opracowania kartograficzne. Brak fachowej wiedzy powoduje, że twórcy map nie tylko popełniają poważne błędy, ale nie potrafią także dokonać analizy informacji, które sami obrazują. A przecież jednym z naszych zadań powinno być umożliwienie końcowemu użytkownikowi zorientowania się w dżungli danych i zagwarantowanie ich jakości.
Pełna treść artykułu w marcowym wydaniu GEODETY
powrót
|