Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Kierunek na postęp
Z głównym geodetą kraju Jerzym Albinem rozmawia Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Katarzyna Pakuła-Kwiecińska: Dobiega końca pańska 4-letnia kadencja jako głównego geodety kraju. Co udało się w tym czasie zrobić?
Jerzy Albin: Zadowolony jestem z kilku spraw. Po pierwsze, wymieniłbym dalszy postęp w dziedzinie geodezji i kartografii, w tym zwłaszcza w zakresie informatyzacji zasobu. W Polsce często zapalamy się do czegoś, a potem nam przechodzi ochota. W tym przypadku udało się stworzyć warunki, aby również nasi następcy mogli ten proces kontynuować.
Czy chodzi o ewidencję gruntów? Przede wszystkim o kataster, ale także o szerokie wprowadzenie informatycznych baz danych do produkcji geodezyjno-kartograficznej. Po drugie, w ciągu kilku lat udało się ściągnąć do geodezji znaczne środki finansowe, głównie unijne. Obecnie pieniądze przeznaczane na geodezję zaspokajają około 50% potrzeb, a na początku kadencji oceniłbym to na 20-25%. Udało się wykorzystać historyczny moment związany z wejściem do NATO i UE, co stworzyło niepowtarzalną szansę zdobycia pieniędzy spoza budżetu państwa. Trzecia sprawa, to postęp w likwidowaniu tymczasowości rozwiązań. Zakończyliśmy zgodnie z zapowiedzią wiele pilotaży albo przyjmując je jako rozwiązania do wdrożenia, albo rezygnując z nich.
Na przykład? Weźmy Integrującą Platformę Elektroniczną: zaczynaliśmy od obiektów pilotażowych, a obecnie jesteśmy na etapie wdrożenia w skali całego kraju. Nie znaczy to, że rezygnujemy z eksperymentów. Bazując na wynikach doświadczeń Trójmiasta, Śląska i Małopolski, przygotowujemy się do wdrożenia aktywnej sieci geodezyjnej EUPOS. Będziemy też uruchamiali następne projekty związane z wykorzystywaniem wysokorozdzielczych obrazów satelitarnych do produkcyjnego opracowywania ortofotomapy i map tematycznych, a także stosowaniem geoinformacji w sprawach bezpieczeństwa państwa, systemach ratownictwa i nawigacji lądowej. Kolejna sprawa to umocnienie roli GUGiK w państwie i administracji. Symbolicznym tego przejawem jest utworzenie kilku międzyresortowych zespołów, w których główny geodeta kraju odgrywa istotną rolę. Jesteśmy beneficjentami poważnych programów polskiego rządu, finansowanych z budżetu i środków unijnych. Poza tym, gdyby GUGiK był słaby i niepotrzebny, powiodłaby się próba jego likwidacji jesienią 2003 r. Natomiast parę rzeczy się nie udało i nie mam zamiaru tego ukrywać.
Co ma Pan na myśli? Na początku kadencji panowało w środowisku przekonanie, że niezbędne są istotne zmiany w ustawodawstwie dotyczącym geodezji i kartografii. I działania w tym kierunku podjęliśmy, choć nie zostały one doprowadzone do końca. Z naszej strony zrobiliśmy wszystko: przygotowaliśmy ustawę, przeprowadziliśmy ją przez proces legislacyjny, przekazaliśmy do Sejmu. Sejm bardzo długo nad nią obradował, a w końcówce kadencji w wyniku politycznych rozgrywek wstrzymał prace. Szkoda, bo ustawa zawierała rozwiązanie wielu palących problemów. Druga rzecz to określenie kształtu służby geodezyjnej oraz podziału zadań pomiędzy administrację rządową i samorządową. Zadania z zakresu geodezji i kartografii są bardzo ściśle związane z funkcjonowaniem każdego państwa, jego bezpieczeństwem, rzetelnością w wykonywaniu obowiązków wobec obywateli. Tutaj nie ma miejsca na koniunkturalizm. Zachęcam kolegów z samorządów do poważnej dyskusji i znalezienia rozwiązania.
Pełna treść artykułu w listopadowym wydaniu GEODETY
powrót
|