Katarzyna Pakuła-Kwiecińska:
Nikomu nie odpuścimy!
Zapowiadają prezes Geodezyjnej Izby Gospodarczej Wojciech Matela i dyrektor Biura GIG Marek Ziemak
KATARZYNA PAKUŁA-KWIECIŃSKA: Co zrobi nowy Zarząd Geodezyjnej Izby Gospodarczej, żeby przekonać przedsiębiorców, że warto do niej należeć?
WOJCIECH MATELA: Zaczynamy realizować hasło ostatniego Walnego Zgromadzenia „Bądźmy bliżej przedsiębiorcy”. W pierwszej kolejności skupimy się na zadaniach statutowych, czyli pomocy dla firm geodezyjnych, świadczonej czasami w drobnych, ale uciążliwych sprawach. Dobrze byłoby utrzymać przyrost liczby członków w Izbie osiągnięty w poprzedniej kadencji, kiedy to ze 114 firm zrobiło się ich 152. Natomiast w przyszłości chcielibyśmy doprowadzić do konsolidacji całego wykonawstwa, w tym Geodezyjnej Izby Gospodarczej, Zachodniopomorskiej Geodezyjnej Izby Gospodarczej oraz Geodezji Komercyjnej (Związku Pracodawców Firm Geodezyjnych i Kartograficznych).
MAREK ZIEMAK: Jesteśmy organizacją przedsiębiorców i poszukujemy dla naszych członków zajęcia, pieniędzy i zamierzamy udzielać im wszelkiego wsparcia. Od administracji oczekujemy, że będzie wypełniała swoje zadania.
W jakich konkretnych sprawach możecie udzielić pomocy firmie geodezyjnej?
M.Z.: Izba jest akredytowana w Urzędzie Zamówień Publicznych i może występować jako strona w procedurze przetargowej (np. składać protesty, odwołania) w sytuacji, gdy dla przedsiębiorcy jest to z jakichś względów niewygodne.
MAREK ZIEMAK: Jesteśmy organizacją przedsiębiorców i poszukujemy dla naszych członków zajęcia, pieniędzy i zamierzamy udzielać im wszelkiego wsparcia. Od administracji oczekujemy, że będzie wypełniała swoje zadania.
W jakich konkretnych sprawach możecie udzielić pomocy firmie geodezyjnej?
M.Z.: Izba jest akredytowana w Urzędzie Zamówień Publicznych i może występować jako strona w procedurze przetargowej (np. składać protesty, odwołania) w sytuacji, gdy dla przedsiębiorcy jest to z jakichś względów niewygodne.
W.M.: Do tej pory interwencje Izby w takich sprawach można było policzyć na palcach jednej ręki. To dlatego, że odzew firm geodezyjnych był bardzo mały. Liczymy, że to się od teraz zmieni.
Dlaczego firmy nie zgłaszały się do was z tymi, powszechnymi przecież, problemami?
W.M.: Rzeczywiście, podejrzewam, że 80% specyfikacji zamówień na prace geodezyjne ma mniejsze lub większe wady. Często jednak bywa tak, że przedsiębiorcy szczegółowo zapoznają się z tą dokumentacją dopiero na kilka dni przed terminem składania ofert, a więc za późno na jej oprotestowywanie. Jeśli natomiast przedsiębiorca znajdzie niedociągnięcia w specyfikacji zaraz po ogłoszeniu przetargu, to może zwrócić się do Izby, żeby (w jego albo swoim imieniu) złożyła protest. W ten sposób wykonawstwo, niewiele ryzykując, może wymóc poprawę warunków realizacji zamówień publicznych.
M.Z.: Z nieznanych mi powodów małe firmy nie wierzą w skuteczność interwencji w trakcie przetargów. Może mieć na to wpływ ogólne przekonanie, że wszystko jest „ustawione”. Moim zdaniem większość tych słabych punktów specyfikacji wynika po prostu z niestaranności lub niewiedzy organizatora.
Po tylu latach obowiązywania ustawy o zamówieniach publicznych i licznych jej nowelizacjach?
W.M.: Bywa, że specyfikacje przepisują jedni od drugich, powielając wciąż te same błędy. Poza tym w komórkach do spraw zamówień publicznych często fachowcy niebędący geodetami potrafią przeinaczyć dobre warunki techniczne. Zresztą sama ustawa jest w wielu punktach nieszczęśliwie sformułowana.
M.Z.: Z moich obserwacji wynika, że w około 70% przypadków oprotestowanie specyfikacji jest skuteczne. A więc trzeba to robić.
W czym jeszcze możecie tym małym firmom pomóc?
M.Z.: Interweniując, reagując na skargi przedsiębiorców na różnego rodzaju nieprawidłowości, złe decyzje, niedotrzymywanie terminów, zawyżone rachunki w ODGiK. Trzeba jak najszybciej uprościć cennik opłat za usługi ODGiK.
Ale cennik został już raz na wniosek GIG zmieniony!
W.M.: To prawda, i był to jedyny w ciągu 12 lat istnienia poważniejszy sukces Izby (poza tym, że w ogóle jeszcze istnieje). Z inicjatywy GIG przeszliśmy od absurdalnego naliczania opłat od wartości prac do naliczania ich od wartości pobranych danych. Oczywiście ten cennik nie odpowiadał i nie odpowiada wszystkim naszym postulatom, bo był wynikiem kompromisu. Od jakiegoś czasu dochodzą do nas sygnały, że ktoś, gdzieś pracuje nad zmianami obecnego cennika, tyle że na razie nic z tego nie wynika. Jako konsultant Banku Światowego i na jego zlecenie opracowywałem ponad rok temu nowy model cennika [patrz GEODETA 7 i 8/2004 – przyp. red.]. Bardzo mnie dziwi, że ten model nie tylko nie wpłynął na dalsze prace, ale nawet nie wywołał dyskusji. Może dlatego, że przedstawiona koncepcja wiązała się z reformą całego państwowego zasobu i zawarte w niej były kontrowersyjne zapisy dotyczące zasobu geodezyjnego, szczególnie na poziomie wojewódzkim.
Pełna treść artykułu w sierpniowym wydaniu GEODETY
powrót
|