Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Gdyby czas był na sprzedaż...
Z profesorem Bogdanem Neyem, członkiem rzeczywistym PAN, rozmawia Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Jak pan ocenia sytuację powstałą w związku z likwidacją KBN? Czy to jest ruch w dobrym kierunku? Wszelkie reformy przeprowadza się pod hasłem poprawy. Oficjalnie więc odpowiedź brzmi, że jest to ruch w dobrym kierunku. Zmiany mają na celu wzmocnienie pozycji konstytucyjnego ministra, który zarządza działem administracji rządowej „nauka” przy pomocy Ministerstwa Nauki i Informatyzacji. Rada Nauki, która została powołana w miejsce dawnego Komitetu Badań Naukowych, przez ponad trzy lata będzie się składać z prawie tych samych ludzi. W organach Rady: Zespole Badań na rzecz Nauki, Zespole Badań na rzecz Gospodarki oraz Zespole Odwoławczym (który jest daleko idącą nowością) będą osoby, które do 4 lutego br. były członkami KBN. Nowi ludzie są za to w może najważniejszym organie, jakim jest Komitet ds. Polityki Naukowej i Naukowo-Technicznej. Ta nowa struktura w Radzie Nauki powinna oznaczać wzmocnienie aktywności i systematycznych działań w tym, co się nazywa polityką naukową i naukowo-techniczną.
Czy to oznacza więcej pieniędzy dla nauki? To bezpośrednio nie może oznaczać ani więcej, ani mniej pieniędzy, ponieważ są one dzielone w budżecie państwa. Tak się natomiast składa (może przypadkowo, a może nie), że wicepremier Hausner złożył jakiś czas temu urzędową obietnicę, iż w budżecie na rok 2006 ma być 4 miliardy złotych na naukę, wobec 2,9 miliarda w roku 2005, a więc byłby to przyrost bardzo znaczący, ponad 30-procentowy.
Ale autonomia grona naukowców decydującego o sposobie wydawania pieniędzy zostanie znacznie ograniczona? W stosunku do KBN jest ograniczona, natomiast nie ryzykowałbym jeszcze stwierdzenia, że znacznie, bo na razie jest to kadencja przejściowa. Dopiero za jakieś 3,5 roku ustawa powinna zacząć działać zgodnie z jej duchem.
Pełna treść artykułu w marcowym wydaniu GEODETY
powrót
|