Rozmawiała Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Spis jak kostka sera
Rozmowa z Januszem Dygaszewiczem, dyrektorem Departamentu Programowania i Koordynacji Badań GUS oraz dyrektorem Centralnego Biura Spisowego
GEODETA: Czy z chwilą rozpoczęcia spisu zmienił się pana dzień pracy? JANUSZ DYGASZEWICZ: Teraz mam więcej czasu. (śmiech) Cztery lata ciężko pracowaliśmy zgodnie z zasadą, że im więcej potu na poligonie, tym mniej krwi na wojnie. Testowaliśmy nasze pomysły podczas dwóch spisów próbnych i spisu rolnego. Jeśli uwzględnić wszystkie zastosowane technologie, jest to najnowocześniejszy spis w Europie. Prowadzimy go bez papieru, praktycznie on-line i przy dużej redukcji personelu. Zamiast 170 tysięcy (jak w 2002 r.) mamy zaledwie 18 tys. ludzi w terenie i 2-3 tys. w gminach. Dzięki wykorzystaniu GIS-u, GPS-u i technologii mobilnych na bieżąco widzimy, kto, gdzie i co robi. Spożytkowaliśmy tu swoją wiedzę, a szczególną rolę odegrali geodeci z naszego zespołu. Dzisiaj [19 kwietnia – KPK] wiemy już, że odnieśliśmy sukces.
Do 18 kwietnia przez internet spisało się prawie dwa miliony ludzi, a następne 500 tys. spisali rachmistrze i ankieterzy. Na spis internetowy bezpośredniego wpływu nie mamy, możemy oddziaływać tylko poprzez akcję promocyjną w mediach. Niektórzy nam pomagają, bo kiedy podnosi się problem „śląskości”, to od razu na południu krzywa ankiet internetowych rośnie. (śmiech) Do tej pory przez internet spisało się około 6% populacji, a ostatecznie oczekujemy około 15%, i to jest miara budowy społeczeństwa informacyjnego.
W porównaniu z PIT-ami osób fizycznych składanymi przez internet 15% to dużo. Ten wynik jest możliwy do osiągnięcia, bo podobnie jest w Szwajcarii, Kanadzie, Hiszpanii czy we Włoszech. Nasze społeczeństwo z jednej strony jest jeszcze nieufne, ale z drugiej – 60% transakcji bankowych dokonuje się przez internet! Natomiast spis wykonywany przez rachmistrzów jest precyzyjnie zaplanowany z dokładnością do pojedynczych punktów adresowych. Przydzielamy im określone obszary i widzimy, czy któryś nie poszedł np. za stodołę i nie „spisał” tam całej wsi, jak to się dawniej zdarzało.
Rachmistrz musi przynajmniej podejść pod dany budynek? Tak. Każdy rachmistrz podlega liderowi w gminie, który za pomocą narzędzi informatycznych obserwuje go i nad nim czuwa. Jeden lider przypada na 20 rachmistrzów. Z kolei na poziomie wojewódzkim jest około 600 dyspozytorów, z których każdy ma pod opieką kilku liderów. A u nas, w Centralnym Biurze Spisowym, nad całością czuwa kilkanaście osób.
Pełna treść wywiadu w majowym wydaniu GEODETY
powrót
|