Rozmawiał Jerzy Przywara
Inspektor z A1
Rozmowa z Włodzimierzem Dybą, inspektorem nadzoru geodezyjnego budowy autostrady A1 na odcinku Sośnica-Bełk
JERZY PRZYWARA: Kto zakładał osnowę dla tego odcinka? WŁODZIMIERZ DYBA: Na zlecenie wykonawcy autostrady, greckiej firmy J&P-AVAX, poszczególne zadania realizują niewielkie polskie firmy geodezyjne. Osnowa zrobiona jest bardzo porządnie, z dwóch stron trasy. Punkty odległe są od siebie o blisko 200 m, a do każdego obiektu mostowego dodatkowo założona jest rama. Razem z wykonawcą działamy na tej samej osnowie.
Z uwagi na eksploatację górniczą osnowa musi być monitorowana. W grę wchodzą osiadania i przemieszczenia poziome. Osnowa sprawdzana jest w cyklu trzymiesięcznym dla odcinka o długości 8 km przebiegającego w okolicach Knurowa, a jeśli zauważane są jakieś niepokojące zmiany, to nawet częściej. Na pozostałych odcinkach trasy kontrolowana jest tylko wtedy, gdy z pomiarów naszych lub wykonawcy wynika, że coś się dzieje. Prace związane z monitoringiem są wykonywane przy współpracy ze specjalistami z AGH.
A jeśli jakaś warstwa nie trzyma założonych parametrów? Wtedy jest zrywana i kładziona ponownie. Szczególnie dokładnie sprawdzamy warstwę podbudowy. Dość często jest tak, że jedna ekipa wykonawcy wykonuje podbudowę, a inna prace asfaltowe, więc tej drugiej zależy na tym, by podbudowa wykonana była zgodnie z projektem. Poza tym uzupełnianie zaniżonej podbudowy warstwą bitumiczną byłoby zbyt drogie.
Czy wykonawca korzysta z niwelatorów laserowych i GPS przy kierowaniu maszynami? Część prac na podbudowie prowadzona jest z wykorzystaniem laserów, a także GPS. Doświadczenia z GPS-em zamontowanym na maszynach są jednak różne. Monitoring osnowy robiony jest co 3 miesiące, ale w tym czasie zmienia się przecież wysokość reperów. Idąc od reperu do reperu, realizuje się inną wysokość niż ta z GPS. Nie da się jednak aktualizować wysokości reperów codziennie, bo sam cykl monitoringu naszego odcinka wynosi miesiąc.
Jak wielkie są te osiadania? Mimo że pod samą autostradą nie ma eksploatacji górniczej, rzędne zmieniają się o około 2 cm w ciągu miesiąca. Całość osnowy jest dowiązywana do „pewnych” reperów kopalnianych. Gdy teren osiada, dosypuje się kruszywa, zagęszcza i tym samym dochodzi do rzędnej projektowej. Eksploatacja górnicza powoduje zresztą nie tylko zmianę wysokości, ale i niewielkie przesunięcia poziome. Co trzy miesiące wykonawca po zakończeniu pomiarów monitorujących dostarcza nam nowy wykaz współrzędnych.
Skoro trwa budowa, to sprawy wykupu gruntu pod autostradę są chyba załatwione? Niestety, nawet na tym krótkim i już budowanym odcinku nie są one do końca uregulowane. Wkrótce mamy na przykład spotkanie z jednym z właścicieli gruntów, którego odwołanie od decyzji o podziale zostało uznane. Okazało się także, że w miejscu jednej z projektowanych podpór wiaduktu stoi stacja dystrybucji gazu. Jej właściciel podpisał z kompanią węglową umowę na dzierżawę tego terenu do 2009 r. Ale kompania o tym widocznie zapomniała, przekazując teren GDDKiA.
Ale budować trzeba... Prace muszą się zaczynać, nawet jeśli nie dysponuje się całością terenu. Przepisy nigdy nie uwzględnią wszystkich przypadków. Jeśli są dwie księgi wieczyste na tę samą działkę, a takie sprawy zdarzają się bardzo często, to z kim ma rozmawiać GDDKiA o wykupie gruntu? Trzeba pójść do sądu i czekać na rozstrzygnięcie sprawy.
Ilu geodetów pracuje w firmach obsługujących wykonawcę? To trudno określić, bo w zależności od rodzaju prac i tempa na budowie ich liczba bardzo się zmienia. Średnio na takim odcinku jak nasz u wykonawcy pracuje około 30 geodetów. Natomiast na budowie nie jest rzadkością niepolski geodeta. Na przykład spotykam tu bardzo dobrego specjalistę z Ukrainy...
Pełna treść wywiadu w październikowym wydaniu GEODETY
powrót
|