rozmawiała Joanna Mostowska
Miasto ruin
O tworzeniu cyfrowej rekonstrukcji Warszawy prawie doszczętnie zniszczonej podczas II wojny światowej. Rozmowa z Michałem Grynem z firmy Platige Image, koordynatorem prac graficznych
|
GEODETA: Jak wyglądała produkcja filmu „Miasto ruin”?
Michał Gryn: Pomysłodawcą filmu było Muzeum Powstania Warszawskiego. Dostaliśmy stamtąd wszelkie materiały, czyli zdjęcia lotnicze, mapy i fotografie. Nasza praca polegała głównie na stworzeniu wirtualnej makiety miasta. Najwięcej czasu zajęło modelowanie całości, czyli jednego obiektu po drugim i umieszczenie ich w wirtualnym terenie. Unikalne modele wybranych budynków (np. Zamek Ujazdowski, Muzeum Narodowe, kościół św. Anny, zabudowa pl. Krasińskich, Nowolipki) czy mostów (Poniatowskiego i Kierbedzia) zostały szczegółowo opracowane i znalazły się w odpowiednich miejscach miasta. Pozostałe obiekty na dalszym planie, takie jak latarnie, tramwaje czy roślinność, były kopiowane, wielokrotnie wykorzystywane i jedynie częściowo zmieniane. Łącznie wstawiliśmy ponad 60 tys. obiektów.
To była gigantyczna praca. Nad filmem „Miasto ruin” przez ponad rok pracowało blisko 30 osób. Dla ułatwienia teren Warszawy podzieliliśmy na mniejsze obszary, każdy po kilkaset metrów kwadratowych. Prace nad sektorami odbywały się niezależnie, ale według tych samych parametrów, aby po ich złożeniu nie było widać łączeń. Bardzo cieszyło mnie to, że chociaż pracowaliśmy w zespole grafików, to wszyscy zaangażowali się również w historię obiektów, które tworzyli. Dowiadywali się szczegółów dotyczących np. wyglądu czy struktury budynku, sięgali po literaturę, by lepiej poznać niektóre miejsca. Często wtedy ktoś z zespołu zgłaszał, że warto by coś jeszcze dopracować. Oczywiście nad wszystkim czuwali konsultanci historyczni – Krzysztof Jaszczyński i Ryszard Mączewski. Całości trzeba było również nadać odpowiednie kolory. Wzorowaliśmy się na niemieckich fotografiach z czasów okupacji oraz zdjęciach Warszawy zamieszczonych wówczas w magazynie „Life”. ...
Pełna treść wywiadu we wrześniowym wydaniu GEODETY
powrót
|