rozmawiała Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Podzielmy się klockami
Rozmowa z dr. hab. Mariuszem Figurskim, profesorem WAT, twórcą i szefem Centrum Geomatyki Stosowanej
|
KATARZYNA PAKUŁA-KWIECIŃSKA: Dlaczego kondycja polskiej nauki jest tak słaba? MARIUSZ FIGURSKI: Nasi naukowcy są na świecie znani, ale w większości pracują poza granicami Polski. Ktoś, kto jest dobry, poszukuje pracy w zagranicznych instytutach badawczych, bo tu nie ma odpowiedniego zaplecza i laboratoriów. Parafrazując wypowiedź prof. Balcerowicza sprzed 20 lat, powiem tak: państwo udaje, że płaci na naukę, a naukowcy udają, że pracują. Wynika z tego, że niezbędne są zmiany systemowe. Niestety, również w geodezji nie dzieje się najlepiej. Odeszliśmy od tego, z czego geodezja była kiedyś dumna, czyli od opisu matematycznego i od samej sztuki mierzenia. Zamiast tego wchodzimy na cudze pola, np. informatyki. Poza tym brakuje nam autorytetów, a jak już są, to się z nimi walczy. Naukę tworzą u nas pojedyncze osoby, a jeden człowiek może w ciągu roku pociągnąć dwa, góra trzy tematy. Do tego dochodzi przecież poważne obciążenie dydaktyką, bo studentów jest dużo.
To dlatego trudno dzisiaj w geodezji doszukać się wielkich odkryć? Prawdę mówiąc, nigdy ich nie było. Przypisujemy sobie zasługi Gaussa, Helmerta, Banachiewicza, a to przecież byli matematycy. Zajmując się tylko np. systemami i układami współrzędnych, prochu nie wymyślimy. Musimy zrozumieć, że geodezja jest nauką interdyscyplinarną, która tworzy pewne półprodukty do wykorzystania poza nią. Obrazowo mówiąc, bawimy się klockami. Kto umie lepiej nimi obracać, ten więcej zyskuje, bo może zaproponować swoje klocki innym. Geodezja zahacza o różne dziedziny, takie jak geofizyka, geologia czy klimatologia. Trzeba jednak umieć wyznaczyć granicę, gdzie jeszcze możemy zrobić coś sami, a gdzie już musimy poprosić o pomoc innych. Interpretacją zjawisk powinni zajmować się fachowcy z danej dziedziny. Dlatego wzorem doświadczeń zagranicznych postanowiłem zbudować dobry zespół, który będzie rozwiązywał różne problemy. Nie chodzi tu o sam pomiar, ale zrozumienie zachodzących zjawisk i czynników wpływających na ten pomiar.
I tak powstało Centrum Geomatyki Stosowanej. Właśnie, dlaczego geomatyki, a nie geodezji stosowanej? Geomatyka dla mnie to wykorzystanie matematyki, metod numerycznych, opisu modeli w szeroko rozumianych naukach o Ziemi, czyli geo. Oczywiście bardzo istotny element stanowi w tym geodezja, ale żeby zespół mógł stworzyć dużo klocków, które będą atrakcyjne dla innych dziedzin, nie może składać się z samych tylko geodetów. Na świecie w tzw. geodezyjnych ośrodkach geodetów jest jedynie około 25%. Dobrałem więc ludzi, którzy reprezentują różne dziedziny, np. fizykę, matematykę czy informatykę (sam pracuję w geodezji, ale jednocześnie jestem automatykiem z wykształcenia). Zespół budowany był przez kilka ostatnich lat, a ludzie w nim pracujący wywodzą się nie tylko z Wojskowej Akademii Technicznej.
Jak CGS jest umocowane w strukturze uczelni? Jesteśmy samodzielnym zespołem badawczym na szczeblu wydziału działającym zgodnie ze statutem uczelni. Staram się analizować nasze funkcjonowanie, wyciągać wnioski i wprowadzać ewentualne korekty. Współpracujemy z różnymi ośrodkami w kraju i za granicą, co wpływa mobilizująco na członków zespołu. Kontakty zagraniczne są bowiem formą weryfikacji, czy nie zajmujemy się aby nauką „odtwórczą”. Jaki jest wynik tej weryfikacji? Taki, że przy Centrum Geomatyki Stosowanej w grudniu zeszłego roku Biuro EUREF powołało 17. Centrum Analiz. Obsługujemy w nim największą z tzw. podsieci EPN-owskich – 114 stacji ze wszystkich 228. ...
Pełna treść wywiadu w kwietniowym wydaniu GEODETY
powrót
|