Małe, ale potężne
Wprawdzie liczba odbiorników satelitarnych nie rośnie już tak dynamicznie jak jeszcze kilka lat temu, ale na półkach z tymi produktami wciąż można znaleźć wiele ciekawych nowości.
Choć jeszcze do niedawna portfolio niektórych producentów geodezyjnego i GIS-owego sprzętu satelitarnego było całkiem obszerne, to była to różnorodność pozorna. Wiele z dostępnych instrumentów różniło się bowiem co najwyżej kolorem obudowy i nazwą, co tylko niepotrzebnie komplikowało wybór optymalnego produktu. Ale – przygotowując tegoroczne zestawienie – trudno było nam nie odnieść wrażenia, że część producentów wreszcie zdecydowała się uporządkować swoją ofertę. Ich prospekty mogą się zatem wydawać cieńsze, choć paradoksalnie stały się ciekawsze. To zasługa całkiem licznych w tym roku nowości, których w naszych tabelach uzbierało się aż 56. Ich analiza pokazuje, że producenci sprzętu satelitarnego wciąż mają spore możliwości technologiczne, by wprowadzać w swoich rozwiązaniach innowacje istotnie usprawniające pomiary terenowe.
Fuzji sensorów ciąg dalszy
Najlepszym przykładem są odbiorniki z wbudowaną kamerą, które pozwalają mierzyć na zdjęciach punkty z centymetrową dokładnością. Jest to przydatne chociażby w inwentaryzacji niedostępnych lub niebezpiecznych miejsc. Funkcja ta pozwala ponadto wykonać pomiary już po powrocie do biura. Gdy pierwszy taki wynalazek (model GS18 I) zaprezentowała w 2020 roku Leica Geosystems, wieszczyliśmy, że prędzej czy później konkurencja pójdzie w ślady tego szwajcarskiego producenta. I nie myliliśmy się! W ostatnim czasie podobne instrumenty wprowadziły bowiem do sprzedaży również firmy Gintec, Hi-Target czy Satlab. A kolejne tego typu premiery są z pewnością kwestią czasu.
Co jednak istotne, wyżej wspomniani producenci nie ograniczyli się jedynie do skopiowania pomysłu Leiki, ale wprowadzili do niego własne innowacje. Pierwszą z nich jest wbudowanie kamery ze zdecydowanie większą matrycą, co wprawdzie nieco spowalnia pomiar, ale z drugiej strony pozwala na bardziej precyzyjne wskazywanie punktów na zdjęciu. Drugim pomysłem jest dodanie drugiej kamery skierowanej do dołu, która pozwala na tyczenie w trybie rozszerzonej rzeczywistości. Mówiąc prościej, punkt do wytyczenia wyświetla nam się na obrazie z kamery. Niby to tylko gadżet, ale w niektórych przypadkach może istotnie usprawnić pomiary. Więcej o możliwościach tego typu odbiorników można przeczytać na stronach 14, 24 oraz 28.
W zestawieniu uwagę warto też zwrócić na model ComNav Venus, który wyposażono w dalmierz laserowy. Dzięki jego integracji z IMU oraz odbiornikiem GNSS otrzymujemy kolejny ciekawy patent na pomiar punktów niedostępnych. Sprzęt taki pozwala ponadto mierzyć z centymetrową dokładnością bez tyczki.
Odbiornik ComNav Venus z wbudowanym dalmierzem
Odchudzania ciąg dalszy
Analiza tabel na następnych stronach pokazuje ponadto, że producenci odnoszą kolejne sukcesy w zakresie miniaturyzacji. Odbiorniki takie jak AlphaGeo L2, Art-Geo Smart, Emlid Reach RX, GGS Mini czy NTP Pirx I, które ważą nawet poniżej 200 g, dobitnie świadczą o tym, że jest tu jeszcze spore pole do popisu.
Ale do ich niewielkich rozmiarów i wagi warto podchodzić z rezerwą. Po pierwsze dlatego, że mniejszy odbiornik zazwyczaj posiada uboższe wyposażenie. Po drugie, w przypadku sprzętu geodezyjnego główny wpływ na relatywnie spore gabaryty ma antena GNSS. By skutecznie odbierała i filtrowała sygnały nawigacyjne (w tym np. radziła sobie z efektem wielodrożności), po prostu musi być duża. Przed zakupem tego typu miniaturowych odbiorników warto zatem wyczerpująco przetestować ich dokładność w trudnych warunkach pomiarowych, w szczególności wśród gęstej i wysokiej zabudowy.
Odbiornik Emlid Reach RX wyróżniają przede wszystkim niewielkie wymiary
Czekając na lidary i 5G
Tegoroczne zestawienie dobrze pokazuje, że w zakresie rozwoju precyzyjnych odbiorników GNSS producenci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Jakie technologiczne niespodzianki przyniesie nam zatem najbliższa przyszłość? Z pewnością dalszy ciąg miniaturyzacji. Bez wątpienia w zestawach GNSS coraz częściej będziemy też widywać modemy komórkowe piątej generacji. Dla ich użytkowników oznacza to przede wszystkim znacznie szybszą i stabilniejszą transmisję danych między terenem a biurem. Oczywiście pod warunkiem sprawnej rozbudowy 5G w Polsce.
Z dużym prawdopodobieństwem będzie też postępować realizacja idei sensor fusion. Pochyłomierz bazujący na inercyjnej jednostce pomiarowej jest już w zasadzie standardem, a wkrótce będzie nim zapewne też cyfrowa kamera do pomiarów na zdjęciach. Co dalej? Być może skaner laserowy. Wprawdzie na dziś wydaje się to egzotyczne, ale skoro lidar montowany jest już w seryjnych iPadach oraz iPhone’ach, to czemu nie w znacznie droższych precyzyjnych odbiornikach GNSS?
Inne prawdopodobne trendy to chociażby: popularyzacja korekt PPP (w tym precyzyjnej usługi Galileo, o której szerzej piszemy na s. 12), dalszy rozwój oprogramowania polowego, coraz lepsze parametry sprzętowe rejestratorów czy udoskonalanie algorytmów pozycjonowania (choćby w zakresie odporności na zakłócanie). No i nie zapominajmy o coraz niższych cenach. Przecież jeszcze kilka lat temu za najtańszego „erteka” trzeba było płacić kilkadziesiąt tysięcy złotych, a dziś bywają i oferty czterocyfrowe. Przyszłość tej kategorii sprzętu zapowiada się zatem bardzo ciekawie!
Artykuł ukazał się w bezpłatnym niezbędniku NAWI 2023 – do przeglądania w formie interaktywnego flipbooka lub pliku PDF
|