|2010-12-20|
Geodezja, Prawo, Ludzie
Państwowa Rada znowu dyskutowała
Na ostatnim w 2010 roku posiedzeniu 17 grudnia zebrała się Państwowa Rada Geodezyjna i Kartograficzna. Tematem obrad była rola infrastruktury informacji przestrzennej w planie informatyzacji państwa.
Zagadnienie zreferował obszernie wiceprezes GUGiK Jacek Jarząbek. Jak powiedział, na budowę IIP należy patrzeć poprzez dokumenty o charakterze strategicznym. Są to m.in. rządowy program realizacji zadań w zakresie geodezji i kartografii (będący w trakcie opracowania), Europejska Agenda Cyfrowa, rządowa strategia rozwoju społeczeństwa informacyjnego do 2013 r. czy raport „Polska 2030". Jak zaznaczył, dwa z 10 wyzwań opisanych w raporcie są dla nas szczególnie istotne: „Sprawne państwo" i „Odpowiedni potencjał infrastruktury".
W wielu ustanowionych lub właśnie ustanawianych aktach prawnych trudno obejść się bez odniesień do IIP. Dotyczy to m.in. ustaw: o szerokopasmowym internecie, o systemie informacji o zdrowiu, o odpadach, o systemie informacji oświatowej czy ustawy Prawo wodne. W każdej z nich występują elementy związane chociażby z lokalizacją. Wniosek jest jeden: każda z nich nakłada na urząd dodatkowe obowiązki.
Dyskusja członków Rady poszła dość szerokim torem. Prof. Bogdan Ney (PAN, przewodniczący PRGiK) zwrócił uwagę na to, że z jednej strony mamy bardzo dużo informacji, z drugiej – są kłopoty z jej wykorzystaniem. Przykładem jest nikłe zainteresowanie TBD w czasie ostatniej powodzi. Osobnym problemem jest sama informatyzacja kraju, której projekt najpierw znajdował się w gestii Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, potem w MSWiA. Jednak, jak zauważył, aktywność resortu jest w tym względzie nikła. Stwierdził również, że nie wykorzystujemy możliwości pozyskiwania danych przez gminy, chociażby na temat osuwisk czy miejsc niebezpiecznych, choć do tego wystarczyłby prosty system informatyczny.
Prof. Andrzej Hopfer (PAN) przestrzegł przed przejmowaniem przez GUGiK coraz to nowych obszarów działania (chodzi o ustawę o IIP). – Czy chcemy, by nam ciągle dodawano roboty, choć nawet nie wiemy, ile mamy na to pieniędzy? A co z katastrem, co z taksacją nieruchomości? – pytał. Samo podporządkowanie ważnemu ministerstwu nic jeszcze nie oznacza – podsumował.
Prof. Tadeusz Chrobak (AGH, Kraków) zdecydowanie opowiedział się za powtórnym wykorzystaniem informacji, jednak ceny za nią muszą być niższe. Na przykład dane obligatoryjne obejmujące infrastrukturę Krakowa kosztują kilkanaście milionów złotych. – To kto je kupi? – zapytał retorycznie.
Dr Jarosław Bosy (UP, Wrocław) również zwrócił uwagę na to, że dane są zbyt drogie. Dlatego bardziej opłaca się np. kupić samemu stacje meteo niż dane od odpowiedzialnej za ich zbieranie instytucji. Zwrócił także uwagę na brak koordynacji przy zbieraniu danych cząstkowych.
Z kolei dr Kazimierz Bujakowski (wiceprezydent Krakowa) stwierdził, że należy się zastanowić, skąd brać środki na aktualizację danych. Rozwiązaniem mogłoby być przeznaczenie na cele geodezji 1% podatku od nieruchomości.
Prof. Zdzisław Adamczewski (Politechnika Warszawska) podkreślił natomiast, że GUGiK potrzebuje większych kompetencji niż obecnie, by móc koordynować wszystkie zadania.
Według głównego geodety kraju Jolanty Orlińskiej, jeśli chcemy walczyć o podniesienie rangi urzędu, to musimy wziąć na siebie więcej odpowiedzialności. Zapewniła także, że mimo opóźnienia w implementacji dyrektywy INSPIRE przez nasz kraj (o czym donosiła niedawno prasa), sankcje KE dotkną tylko 7 państw członkowskich i nie będzie wśród nich Polski.
Jerzy Przywara
|