|2010-03-01|
Mapy, Edukacja, Instytucje
U kartografów o czasach PRL-u
Jak w niecałe 20 lat udało się opracować ponad 16 tys. godeł map topograficznych Polski, po co Oddział Topograficzny WP angażował blisko połowę swoich środków w kartowanie Europy Zachodniej i dlaczego efekty tych prac zszokowały NATO – między innymi o tym opowiadał dzisiaj (1 marca) płk dr Eugeniusz Sobczyński, były szef Zarządu Geografii Wojskowej, podczas otwartego zebrania Katedry Kartografii Uniwersytetu Warszawskiego.
Tematem spotkania była „Służba Topograficzna Wojska Polskiego w latach 1945-1990 w okowach radzieckiej doktryny politycznej”. Jak wielokrotnie podkreślał płk Sobczyński, niemal cały ten okres dla polskiej kartografii wojskowej i cywilnej oznaczał całkowite uzależnienie od władz Związku Radzieckiego. Podczas zebrania szczegółowo przybliżył, jakie były efekty tego stanu rzeczy.
Tuż po II wojnie światowej zasłużeni pracownicy przedwojennego Wojskowego Instytutu Geograficznego wracali do kraju, by swoją wiedzą wspierać odbudowę kraju. Jak się jednak okazało, wielu z nich albo nie przyjęto z powrotem do służby, albo wydalono z niej jeszcze przed 1951 rokiem. W 1949 roku postanowiono zlikwidować WIG i na jego miejsce powołać IX Oddział Topograficzny Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. W nowym oddziale, podobnie jak w pozostałych krajach tzw. demokracji ludowej, wdrożono radziecki model organizacji.
W praktyce oznaczało to m.in. konieczność redagowania map według sowieckich instrukcji. ZSRR wpływał także na sam zakres prac prowadzonych w krajach „bloku wschodniego”, o czym informowano je na cyklicznych konferencjach. Jak podkreślał podczas zebrania płk. Sobczyński, mimo wielu negatywnych konsekwencji tego stanu rzeczy, były także i plusy. Polska armia nie byłaby bowiem w stanie sama przeprowadzić tylu prac kartograficznych. Wspomnieć tutaj wystarczy choćby o zdjęciach topograficznych wykonanych w latach 1953-59 (w skali 1:25 000) oraz 1956-75 (1:10 000). Ich efektem jest grubo ponad 20 tys. godeł dla całego kraju.
Okres PRL-u to jednak także czas rozdziału kartografii wojskowej i cywilnej, a w konsekwencji dublowanie prac oraz – jak to ujął płk Sobczyński – prymitywizacja kartografii cywilnej. Decyzją władz komunistycznej Polski utajniono bowiem nie tylko mapy w układzie 1942, lecz nawet przedwojenne materiały w skali 1:500 000! Służby cywilne otrzymały zaś opracowania dużo gorszej jakości. Najpierw były to tzw. mapy obrębowe. Charakteryzowała je duża niejednolitość grafiki i treści, jak również zniekształcenia długości (do 3 cm w skali 1:25 000) i kątów (do 10
Jerzy Królikowski
|