W listopadzie w naszej tegorocznej edycji internetowego badania wysokości cen usług geodezyjnych wzięło udział 700 przedsiębiorców z ponad 300 różnych miejscowości z całego kraju. Dziękujemy wszystkim tym, którzy zdecydowali się wypełnić ankietę!
Tradycyjnie poprosiliśmy w niej o podanie średnich cen netto za cztery podstawowe usługi:
• podział nieruchomości na dwie działki (oznaczenie w tabeli – Podział),
• wykonanie mapy do celów projektowych do 0,5 ha (MdcP),
• inwentaryzacja pojedynczego przyłącza (Przyłącze),
• wytyczenie nieskomplikowanego, jednorodzinnego budynku wraz z przeniesieniem na ławy oraz reperami roboczymi (Wytyczenie).
Ponadto zadaliśmy dodatkowe pytania dotyczące kondycji firmy (wykres 2 i tabela 3). Wyniki dla wybranych miast i wszystkich województw zaprezentowaliśmy w tabeli 1. Średnie ceny dla województw porównaliśmy ponadto (tab. 2) z rezultatami uzyskanymi w badaniach z lat 2020–2023.
• Prawie wszystko na plusie
O 5,6% wzrosła w ostatnich 12 miesiącach w skali kraju średnia cena za pakiet 4 usług. Mamy więc do czynienia ze zwyżką o 5 pkt procentowych większą niż w ubiegłym roku, a także – co równie istotne – przekraczającą poziom inflacji. Według prognoz Narodowego Banku Polskiego z listopada br. w całym 2024 r. inflacja wyniesie średnio 3,7%.
W 2024 r. wzrosły średnie ceny wszystkich badanych przez nas usług geodezyjnych. Podział poszedł w górę o 4,9% (do 2783 zł), wykonanie mapy do celów projektowych – o 5,3% (do 1103 zł), inwentaryzacja – o 6,9% (do 736 zł), a wytyczenie – o 7,1% (do 1053 zł).
Po rekordowym wzroście o 17,8% i awansie o dwie pozycje najdroższym województwem zostało opolskie – 6892 zł za pakiet czterech usług. Na drugie miejsce spadło województwo zachodniopomorskie (6699 zł), a na trzecie – śląskie (6529 zł). Zestawienie, podobnie jak we wcześniejszych latach, zamyka woj. podlaskie (4238 zł) – jest ono jednym z dwóch, w których odnotowaliśmy cenę za pakiet usług poniżej 5 tys. zł. Drugim jest kujawsko-pomorskie. Ponadto warto podkreślić, że w ostatnich 12 miesiącach ceny spadły tylko w jednym regionie – w województwie pomorskim o raptem 0,1%.
Najdroższym miastem wojewódzkim po raz kolejny okazały się Katowice – 9275 zł za pakiet 4 usług. Dalej na podium uplasowały się Szczecin (8376 zł) oraz Warszawa (6733 zł). Z kolei trzy najtańsze miasta wojewódzkie to Białystok (4355 zł), Bydgoszcz (4720 zł) oraz Olsztyn (4764 zł).
Tradycyjnie sprawdziliśmy również, jak kształtują się ceny usług geodezyjnych w zależności od liczby mieszkańców miejscowości, w której zarejestrowane jest przedsiębiorstwo:
• do 20 tys. mieszkańców – 5578 zł za pakiet 4 usług (wzrost o 7,4% w porównaniu z poprzednim badaniem);
• 20–50 tys. – 5390 zł (+4,7%);
• 50–100 tys. – 5622 zł (+6,0%);
• 100–200 tys. – 5665 zł (+5,2%);
• 200–500 tys. – 6119 zł (+2,3%);
• powyżej 500 tys. – 6199 zł (+5,2%).
• Przychody i zyski
Pierwsze z dodatkowych pytań w ankiecie związanych z kondycją firm dotyczyło przychodów przedsiębiorstwa (tab. 3). 31,5% ankietowanych przyznało, że w ostatnich 12 miesiącach przychody ich firmy wzrosły – to o 3 punkty procentowe więcej niż w ubiegłym roku. 44,4% badanych zaznaczyła odpowiedź „pozostały bez zmian”, a 24,1% – „zmalały” (spadek o 6,7 pkt proc.).
Kilkuprocentowe zmiany w rozkładzie odpowiedzi mamy także w przypadku kolejnego pytania (tab. 3), które dotyczyło kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. W tym roku 88,2% ankietowanych podało, że wspomniane koszty wzrosły, 10,8% – pozostały bez zmian, a 1,0% – zmalały. Nie bez wpływu na odpowiedzi badanych był z pewnością wzrost stawek za materiały państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego – w bieżącym roku podwyżka wyniosła aż 15,0%.
Na ostatnie pytanie – „Czy podane powyżej ceny pozwalają na zysk na poziomie przynajmniej 10%?” – odpowiedzi „tak” udzieliło 77,4% ankietowanych (wzrost o 0,9 pkt procentowego w porównaniu z ubiegłym rokiem), „nie” – 22,6%.
• Nic się nie zmienia
Z komentarzy uczestników ankiety znów wyłania się nieciekawy obraz polskiego rynku usług geodezyjnych. Zaniżanie cen, a co za tym idzie – brak szacunku do własnej pracy, nieuczciwa konkurencja ze strony urzędników i firm, którym roboty podpisują zaprzyjaźnieni geodeci uprawnieni, rosnące koszty utrzymania działalności – punktują badani.
„Geodeci to chyba jedyne środowisko inżynierów w procesie budowlanym, które nie potrafi wzajemnie się porozumieć i utrzymywać cen usług adekwatnych do wzrostu kosztów utrzymania firmy czy ogólnie kosztów życia. Sami jesteśmy sobie winni, każdy widzi, gdzie jest problem, ale od dekad nic się nie zmienia” – napisał jeden z ankietowanych i trudno nie przyznać mu racji.
PONIŻEJ PREZENTUJEMY WYBRANE KOMENTARZE UCZESTNIKÓW BADANIA GEOFORUM.PL:
• Dochód maleje z uwagi na ciągły wzrost kosztów prowadzenia firmy, wzrost płac pracowników i brak ludzi do pracy.
• Geodezja to jest mój życiowy dramat. Więcej zarabia policjant ze stażem i wyżej zaszeregowany. Ja zaledwie trochę więcej niż początkujący. Próbuje podnosić ceny, ale jak mówię 1000 zł za mdcp pod domek, to zazwyczaj słyszę wielkie zdziwienie lub klient nie oddzwania. Co jest z wami, geodeci? Czy wy już się przyzwyczailiście do dziadostwa i do stanu, że pracujecie, aby przeżyć, a nie żyć? Takie odnoszę wrażenie. Wszystko idzie w górę, płacimy u fryzjera czy mechanika 200% więcej niż 5 lat temu. Jedynie geodezja jest odporna na inflację cen usług.
• Coraz mniej zleceń, coraz więcej wymyślania – GML. Konkurencja robi mapki za 500 zł!
• W geodezji w tym roku jest taniej niż w ubiegłym roku, popandemiczne eldorado dogasa. Mam małą jednoosobową firmę, około 85–95 zleceń w rok, i od stycznia do września nie zrobiłem ani jednej inwentaryzacji powykonawczej (bud + przyłącza) po cenie z 2023 r., a telefonów było kilka w miesiącu. Obecnie sytuację ratują roboty prawne (podziały i wyłączenia, które od roku trzeba zgłaszać).
• Tylko zwiększony przerób pozwala na utrzymanie się na powierzchni. Ale jestem pod ścianą możliwości fizycznych. Na zatrudnienie pracownika na uczciwych zasadach nie stać (a nie chcę ludziom krzywdy robić). Ceny będą wyższe, bo roboty jest w grom, a ludzie z zawodu się wykruszają. Tylko kiedy...
• Sytuacja z roku na rok się pogarsza. Jest przesyt geodetów na rynku. Konkurencja jest duża i to, niestety, uniemożliwia podnoszenie cen za usługi. Zawsze znajdzie się geodeta, który zrobi inwentaryzację czy tyczenie za 500 zł. Nie wiem tylko, jakim cudem daje radę zarobić na opłaty i życie przy takich cenach. Chyba, że robi na czarno. Gdy chce się być uczciwym i wystawia się faktury, to z kwoty, którą bierze się od klienta, zostaje połowa. Koszty prowadzenia działalności są ogromne, koszty życia ciągle rosną. Natomiast ceny za usługi stoją i w dodatku jest o wiele mniej zleceń niż np. 3 lata temu.
• Sporo firm rozpoczynających działania w skaningu laserowym i nalotach dronem nie wie, jakie są ceny rynkowe i zaniżają ceny.
• Ogólnie, ze względu na konkurencję w postaci urzędników, głównym zarobkiem firmy jest obsługa geodezyjna budowy dróg oraz przemysłowej kubaturówki, gdzie urzędnicy nie mają odwagi się pokazywać.
• Najtańszy pracownik na budowie to geodeta. Nowe techniki pomiarowe zdusiły ceny. Branża nie umie kalkulować cen w oparciu o koszty.
• Nadprodukcja geodetów oraz możliwość prowadzania działalności geodezyjnej przez osoby do tego nieuprawnione oraz osoby zatrudnione na urzędach powoduje spadek cen z uwagi na nadmiar wykonawców.
• Jako nowa działalność, aby zachęcić do korzystania z usług potencjalnych klientów, przyjąłem ceny firmy, w której pracowałem dotychczas, i odjąłem około 10–20%. Takie rozwiązanie planowałem utrzymywać z rok, może dwa. Co się okazało? Kiedy zacząłem odpisywać na zapytania dotyczące wykonania usługi oraz deklarowanej ceny za nią, niemal zawsze znalazło się kilku tańszych robiących te same zlecenia np. za 60% mojej ceny, którą uważałem do tej pory jako niską. Jako nowa firma z bardzo niskimi kosztami uważam, że wykonywanie tych prac za taką kwotę przez moich konkurentów jest niemal nieopłacalne i aby utrzymać się z usług na tym poziomie cenowym, trzeba by wykonywać prace na masową skalę - co oczywiście wpływałoby na drastyczny spadek jakości wykonywanych usług.
• 6 na 8 pracowników ma umowę na najniższą krajową, a resztę wypłaty „pod stołem”.
• Zajmuję się głównie obsługą budów i ustawianiem maszyn przemysłowych. A w przypadku tych prac ceny wzrosły rok do roku odpowiednio: obsługa budów – x2, ustawianie maszyn – x4.
• Praca 6,5 dnia w tygodniu.