|2023-09-06|
Geodezja, Instytucje
Ten sam wniosek, a wiele różnych odpowiedzi
W połowie sierpnia redakcja Geoforum.pl wystąpiła do wybranych urzędów w całej Polsce z wnioskami o udostępnienie informacji publicznej. Niektóre odpowiedzi bardzo nas zaskoczyły.
Fot. Canva Pro
|
|
|
|
|
|
Przedmiotem wniosków były dane liczbowe oraz dokument. Jakie konkretnie? Rąbka tajemnicy uchylimy już wkrótce. Pozyskane informacje wykorzystamy w przygotowywanym obecnie artykule, który ukaże się w niedalekiej przyszłości na Geoforum.pl. Tematem planowanego artykułu z pewnością nie będzie jednak praca urzędów i obsługa wpływających do nich wniosków. Tym zajmiemy się już teraz.
• Większość odpowiedziała w terminie
Nie planowaliśmy tego artykułu. Pomysł na tekst pokazujący, jak urzędy obsługują wnioski o udostępnienie informacji publicznej, wyklarował się sam wraz z kolejnymi napływającymi odpowiedziami. Niektóre z nich były niepoważne, inne nielogiczne, zdarzały się też… zatrważające. Ale po kolei. Zgodnie z art. 13 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej „udostępnianie informacji publicznej na wniosek następuje bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku”. Warto też przypomnieć, że sam wniosek może być wysłany np. mailem i nie musi zawierać podpisu, o ile jego realizacja możliwa jest w oparciu o samą treść – tak wskazał WSA w Krakowie w wyroku z 16 lipca 2015 r. [sygn. akt II SAB/Kr 91/15]. Odpowiedzi w terminie otrzymaliśmy od 73% urzędów – nie zawsze jednak takie, jakich byśmy oczekiwali po zadanych pytaniach. Nietrudno policzyć, że aż 27% jednostek w żaden sposób nie zareagowało na nasz wniosek. W tej chwili wysyłamy ponaglenia do tych, które nie udzieliły odpowiedzi i wyjaśniamy wszelkie wątpliwości. Bowiem część urzędów wskazuje, że nie otrzymało naszych pytań. W dalszej części artykułu skupiamy się już tylko na odpowiedziach uzyskanych w terminie. Wszystkie informacje, o które prosiliśmy, czyli dane liczbowe i dokument, zawierała niemal połowa z nich.
• Dane tak, dokument nie
Nieco mniej było odpowiedzi niepełnych. Praktycznie we wszystkich przypadkach ta „niepełność” polegała na udostępnieniu danych liczbowych oraz braku dokumentu. Jest jednak duża szansa, że część tych odpowiedzi w końcu trafi do kategorii „pełne”, gdyż niektóre urzędy poinformowały nas o wydłużeniu ustawowego terminu 14 dni. Tłumaczyły ten ruch w różny sposób, m.in. koniecznością przeanalizowania dokumentu „pod kątem zawartych w nim informacji ustawowo chronionych i podlegających anonimizacji”. Część urzędów odmówiła nam udostępnienia dokumentu, wydając decyzję lub nie, a niektóre wystąpiły o uzupełnienie wniosku, m.in. o własnoręczny lub elektroniczny podpis, aby móc wydać decyzję odmowną. W uzasadnieniu decyzji, do wydania której urząd nie potrzebował własnoręcznego lub elektronicznego podpisu wnioskodawcy, przeczytaliśmy: „Dostęp do informacji publicznej nie ma jednak charakteru absolutnego i może podlegać ograniczeniom. Zgodnie z art. 5 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej, prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy. O ograniczeniach o dostępie do informacji publicznej świadczy również art. 61 ust. 3 Konstytucji RP, zgodnie z którym ograniczenie prawa do uzyskiwania informacji wskazanych w ust. 1 i 2 może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności praw i innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku prawnego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa”.
• Nic!
11% odpowiedzi, które otrzymaliśmy, nie zawierało informacji wyszczególnionych we wniosku. W większości z nich urzędy poinformowały nas o wydłużeniu terminu. „Najciekawszy” powód był taki: „z uwagi na znaczną ilość zapytań i wniosków kierowanych w ramach dostępu do informacji publicznej, a także ograniczone zasoby kadrowe, nie jesteśmy w stanie rozpatrywać i odpowiadać na wszystkie złożone wnioski w terminie 14 dni”. Pojedyncze urzędy poinformowały nas, że nie posiadają informacji, o które występujemy, i odesłały do podległej sobie jednostki budżetowej. „Ustawa o dostępie do informacji publicznej nie nakłada na organ administracji publicznej obowiązku ani uprawnienia do przekazywania pisma według właściwości do podmiotu właściwego, tj. będącego w posiadaniu żądanej informacji” – zostaliśmy pouczeni. Co ciekawe, inny urząd potrafił przekazać nasze pytania do właściwej komórki organizacyjnej i jeszcze nas o tym poinformować! W tym miejscu warto jednak zaznaczyć, że na wniosek o udostępnienie informacji publicznej powinien odpowiedzieć kierownik urzędu, do którego wniosek wpłynął, lub osoba przez niego upoważniona. Przesyłanie wniosku „między pokojami” podyktowane wewnętrzną strukturę organizacyjną danej jednostki nie jest działaniem w granicach przepisów prawa. Kolejna odpowiedź, o której chcielibyśmy wspomnieć, jest jeszcze ciekawsza. Jeden z większych urzędów nie udostępnił nam ani danych liczbowych, ani dokumentu i wezwał składającego wniosek do udowodnienia, że jest dziennikarzem (!). Poprosił o uzupełnienie wniosku: „poprzez przesłanie dokumentu potwierdzającego stosunek pracy z redakcją lub też dokumentu uwiarygadniającego działanie na rzecz i z upoważnienia redakcji”. Już wcześniej w tym artykule wspomnieliśmy o procedurze składania wniosku w trybie dostępu do informacji publicznej, więc komentarz nie jest potrzebny. W kategorii „oryginalność” – mamy zwycięzcę.
• Każdy urząd po swojemu
Niektóre z odpowiedzi trudno było przyporządkować do konkretnych kategorii wyszczególnionych na potrzeby tego artykułu, ponieważ… trudno je było zinterpretować. Gdy zwróciliśmy jednemu urzędowi uwagę, że przesłał nie te informacje, o które prosiliśmy, otrzymaliśmy odpowiedź, że: „informacja została udostępniona w terminie zgodnie z posiadaną wiedzą” oraz że „po dokonaniu analizy przedłożonych dokumentów radca prawny stwierdził, iż dotychczasowe działania (…) w omawianym zagadnieniu jest prawidłowe i zgodne z przepisami”. Wydawało nam się, że obsługa dostępu do informacji publicznej – od lat już osadzona w przepisach – nie powinna sprawiać urzędom żadnych problemów. Tak, niestety, nie jest – niektóre, całe szczęści nieliczne odpowiedzi szybko sprowadziły nas na ziemię. Okazuje się, że nawet prostą sprawę można skomplikować, stosując własne, nieznajdujące oparcia w prawie interpretacje.
Chcesz być na bieżąco z wydarzeniami w geodezji i kartografii? Zapisz się na bezpłatny newsletter!
Damian Czekaj
|