|2020-09-08|
Mapy
Mapy Google coraz trafniej przewidują, kiedy dotrzemy do celu
Google uchyla rąbka tajemnicy, w jaki sposób jego aplikacja mapowa pozwala z coraz większą dokładnością przewidywać czas przejazdu samochodem.
Każdego dnia użytkownicy w 220 krajach przejeżdżają razem z Mapami Google łącznie około 1 miliarda kilometrów. Zbierane w trakcie tych podróży dane są wykorzystywane do oszacowania czasu dojazdu do celu. Jak dokładnie jest on wyznaczany? Jak chwali się Google, przewidywania aplikacji są trafne w przypadku aż 97% podróży. Ale korporacja wcale nie zamierza spoczywać na laurach i chce podnieść tę poprzeczkę jeszcze wyżej.
Kluczem ma być wykorzystanie zaawansowanych algorytmów uczenia maszynowego, a konkretnie grafowych sieci neuronowych. Są one rozwijane w laboratorium DeepMind firmy Alphabet AI. Pierwsze analizy wykazały, że ich wdrożenie pozwoliło znacznie podnieść trafność przewidywanych czasów dojazdu w takich miastach jak: Berlin, Sao Paulo, Waszyngton, Sydney, Tokio czy Dżakarta. Zaprojektowano je tak, by uwzględniały nie tylko utrudnienia w ruchu, które występują już teraz, ale także te, które pojawią się dopiero w trakcie pokonywania trasy.
O tym, że nie jest to takie proste, można było przekonać się w trakcie pandemii koronawirusa. Gdy się rozpoczynała, dotychczasowe historyczne dane o natężeniu ruchu szybko przestały być przydatne. Podobnie było wtedy, gdy rządy znosiły obostrzenia, przez co ruch na drogach szybko rósł. Dlatego Google zaktualizował swoje algorytmy tak, aby jako ważniejsze traktowały statystyki nowsze, tj. z ostatnich 2-4 tygodni.
Ale do wyliczenia czasu przejazdu Google wykorzystuje znacznie więcej danych. Jak wymienia korporacja, pod uwagę brana jest m.in.: jakość nawierzchni, kategoria drogi oraz jej parametry, ograniczenia prędkości, bramki do pobierania myta, remonty czy zgłoszenia użytkowników (np. o wypadkach).
Jak to działa w praktyce? Załóżmy, że wybieramy się do lekarza. Gdy ruszamy, na trasie naszego przejazdu ruch jest wprawdzie płynny, ale za 30 minut utkniemy w sporym korku, przez co spóźnimy się na wizytę. Jednak przewidując to, algorytmy Google od razu skierują nas na drogę, która pozwoli ominąć ten nieistniejący jeszcze zator – wyjaśnia korporacja.
JK
|