Paraliż Gubałówki przez Mapy Google

Kolejny przykład tego, jak kierowcy potrafią ślepo zawierzać wskazaniom aplikacji nawigacyjnej, można było ostatnio zaobserwować na podhalańskiej Gubałówce.

Tylko we wtorek zakopiańska straż miejska naliczyła 700 samochodów próbujących przejechać między Zębem a Kościeliskiem przez Gubałówkę – podaje „Gazeta Krakowska”. Z uwagi na korki panujące w centrum Zakopanego czas przejazdu można w ten sposób skrócić nawet o połowę. Sęk w tym, że droga ta jest deptakiem, a jechać nią mogą tylko okoliczni mieszkańcy, o czym oczywiście informują znaki drogowe.

Dlaczego kierowcy się do nich nie stosowali? Zatrzymywani przez straż miejską tłumaczyli się na ogół, że tak poprowadziła ich nawigacja. Okazało się, że większość z nich kierowała się wskazaniami Map Google. Dla kierowców zawierzenie tym wskazaniom może oznaczać mandat w wysokości nawet 500 zł. Na szczęścia dla nich na razie zakopiańscy strażnicy na ogół ograniczają się do pouczeń i zawracania pojazdów.

Działanie aplikacji skomentował do „Gazety Krakowskiej” rzecznik Google Polska Piotr Zalewski. Przyznaje on, że choć na Mapach Google mogą pojawiać się błędy, to użytkownicy mogą je łatwo zgłaszać. Zapewnił też, że firma pracuje nad poprawieniem tego problemu. I faktycznie, już dzień po opisaniu sprawy przez lokalne dzienniki na Mapach Google zobaczymy znaki zakazu wjazdu na Gubałówkę.

JK