|2018-10-12|
Geodezja, Prawo, Ludzie, Instytucje
OZZG protestował w Otwocku
Kilkudziesięciu geodetów z różnych części kraju zebrało się 8 października przez siedzibą Starostwa Powiatowego w Otwocku, by protestować przeciwko kontrowersyjnym praktykom tamtejszego PODGiK-u.
Głównym celem protestu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Geodetów była obrona miejscowej geodetki Barbary Twardowskiej, która – jak wyjaśnia OZZG – przeszła w otwockim PODGiK-u przez swoistą ścieżkę zdrowia, szczęśliwie zakończoną uniewinnieniem przed Odwoławczą Komisją Dyscyplinarną. Protestujący chcieli także rozmawiać z władzami powiatu na temat nieprawidłowości w działaniu miejscowego ośrodka dokumentacji geodezyjnej, do których zaliczają np. podwójne kolejki do zgłaszania oraz weryfikacji prac geodezyjnych (szybsza dla wybranych i wolniejsza dla pozostałych) czy kiepskie warunki lokalowe dla geodetów.
Jak czytamy w relacji opublikowanej na stronie OZZG, choć poniedziałek to w starostwie teoretycznie dzień przyjęć petentów, protestujący nie mogli spotkać się ani ze starostą, ani z jego zastępcą, który nadzoruje PODGiK. Udało im się porozmawiać jedynie z sekretarzem, choć z jego wypowiedzi wynikało, że nic nie wie on o problemach podnoszonych przez miejscowych geodetów. A skoro o nich mowa, to nie dość, że żaden z nich nie stawił się na demonstracji – zauważają protestujący – to do tego okoliczne pracownie geodezyjne zostały w tym dniu zamknięte. „Mamy uzasadnione podejrzenia, że miejscowi geodeci boją się walczyć o swoje prawa, widząc, w jaki sposób została potraktowana ich koleżanka” – pisze w relacji Jacek Panchyrz, wiceprzewodniczący OZZG.
Wraz z sekretarzem delegacja protestujących udała się na rozmowy z kierownictwem PODGiK-u. Urzędnicy nie widzieli jednak żadnych uchybień w swojej działalności, z kolei sekretarz miał z jednej strony ze zdziwieniem przyjmować zarzuty przedstawiane przez protestujących, a z drugiej twierdził, że do pracy ośrodka nie ma żadnych zarzutów. Powiedział też, że przed wyborami samorządowymi nic nie da się w tej sprawie zrobić. „Niestety, była to ewidentna strata naszego czasu – rozmowa, wyjaśnienia, o co chodzi, czy przykłady zachowań urzędników odbijały się od Pana Sekretarza jak od ściany” – czytamy w relacji OZZG.
Choć podczas protestu starosta w końcu zjawił się w budynku, to nie chciał rozmawiać z geodetami. Uczestnikom demonstracji nakazano natomiast opuszczenie starostwa oraz zagrożono wezwaniem policji.
„W ocenie naszej, geodetów zebranych na proteście, poczynania władz starostwa w Otwocku są nie do zaakceptowania, pokazują one niezwykłą butę urzędniczą, z jaką do tej pory, jako ustawowy przedstawiciel geodetów, nie mieliśmy do czynienia” – zaznacza Jacek Panchyrz. Jak czytamy na stronie organizacji, związek nie zamierza składać broni w tej sprawie i deklaruje dalsze działania w obronie geodetki.
JK
|