|2018-07-31|
Geodezja, Prawo
Kto odpowiada za brak kabla na mapie?
Czy można pociągnąć do odpowiedzialności osobę, która podczas prac budowlanych przecięła podziemną instalację, ale ta nie była zaznaczona na mapie zasadniczej? W tej ciekawej sprawie wyrok wydał Sąd Okręgowy w Białymstoku.
W sierpniu 2015 roku podczas wykonywania robót ziemnych pozwany uszkodził sprzętem mechanicznym podziemny kabel światłowodowy. Właściciel kabla zażądał więc od niego zapłaty ponad 9 tys. zł za usunięcie uszkodzenia. W uzasadnieniu stwierdził, że pozwany zaniechał uzgodnień branżowych i nie dysponował mapą zasadniczą terenu robót, lecz pomimo tego przystąpił do prac sprzętem mechanicznym. Zaznaczył też, że obowiązkiem pozwanego było wykonywanie robót ziemnych w zbliżeniu do jego sieci ręcznie, przy użyciu łopaty, a nie ciężkiego sprzętu.
Pozwany bronił się, że dostępna dokumentacja geodezyjna (mapa zasadnicza i mapa do celów projektowych) nie wykazała w tym miejscu światłowodu. Ani on, ani właściciel nieruchomości nie mieli więc wiedzy o tej instalacji. Na mapie zaznaczony był jedynie kabel miedziany, przy czym – co wykazał powołany przez sąd biegły – jego położenie obarczone było błędem 0,22-1,24 m. Na marginesie dodajmy że ten sam biegły stwierdził, iż na aktualnej mapie zasadniczej światłowód jest już naniesiony, ale z błędem sięgającym 1,69-1,80 m.
Sąd Rejonowy stanął po stronie pozwanego. Stwierdził m.in., że nie miał on obowiązku organizowania narad koordynacyjnych, a nawet jeśli by to zrobił, to ustalenia na nich poczynione nie spowodowałyby uniknięcia uszkodzenia kabla. Jak wyjaśnił bowiem biegły, uszkodzony kabel znajdował się w odległości 1,65 metra od zaznaczonego na mapie kabla miedzianego. W takiej sytuacji zachowanie bezpiecznej odległości dotyczyłoby jedynie 30 centymetrów od zaznaczonego na mapie kabla, więc również nie pozwoliłoby na uniknięcie uszkodzenia. Zdaniem sądu nie było wątpliwości, że nawet gdyby strony dokonały uzgodnień, to również doszłoby do przerwania światłowodu. Strony posiłkowałyby się bowiem mapą zasadniczą, na którą uszkodzony przewód nie został naniesiony.
Właściciel światłowodu odwołał się od tego rozstrzygnięcia, jednak Sąd Okręgowy w Białymstoku wyrokiem z 29 maja br. (sygn. akt. VII Ga 68/18) oddalił apelację. Podkreślił m.in., że żadna ze stron postępowania nie znała faktycznego położenia przewodów. Nadto pozwany i właściciel nieruchomości nie mieli wiedzy o jego istnieniu na działce. Nie ma zatem żadnych podstaw, by sądzić, że pozwany winien mimo to poszukiwać sposobu na odnalezienie dodatkowych urządzeń ukrytych we wskazanej nieruchomości, a nieuwzględnionych na mapie zasadniczej.
Trudno jest również wymagać od pozwanego, by w braku odpowiedniego oznaczenia światłowodu na mapie i braku jakiejkolwiek informacji o jego położeniu dokonywał on w tym przedmiocie ustaleń czy uzgodnień z właścicielem linii. Sąd podkreślił, że o położeniu kabla pozwany dowiedział się dopiero w trakcie przeprowadzania prac. W związku z tym przed ich rozpoczęciem nie posiadał wiedzy na temat właściciela kabla. Niedopuszczalnym byłoby uznanie pozwanego winnym niedochowania obowiązku prowadzenia uzgodnień przed rozpoczęciem prac, przeczyłoby to bowiem zasadom logicznego rozumowania. Sąd podkreśla ponadto, że wszelkie konsultacje dokonywane w trakcie wykonywania robót nie przyczyniłyby się ani do zapobiegnięcia uszkodzeniu światłowodu, ani do pomniejszenia skutków powstałej szkody.
JK
|