|2017-11-10|
Geodezja, Prawo, Kataster
NSA o klasyfikacji bez klasyfikatora
Aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego dotarła sprawa pewnej pracy geodezyjnej związana z gleboznawczą klasyfikacją gruntów.
W lutym 2015 roku geodeta złożył w ODGiK-u zawiadomienie o wykonaniu pracy geodezyjnej polegającej na inwentaryzacji powykonawczej budynku. Starosta odmówił jednak przyjęcia tej dokumentacji do PZGiK, powołując się na naruszenie przepisów rozporządzeń ws. EGiB oraz ws. gleboznawczej klasyfikacji gruntów.
Gdy sprawą zajął się WINGiK, przyznał rację staroście. Obydwa organy uznały, że zgłoszenie dotyczyło inwentaryzacji budynku, natomiast geodeta sporządził jedynie wykaz zmian danych ewidencyjnych, w którym dokonano zmiany użytku „B” na użytek klasyfikowany Br/Rllla. Zatem operat ten w rzeczywistości nie dotyczył inwentaryzacji obiektu budowlanego, ale aktualizacji operatu EGiB oraz gleboznawczej klasyfikacji gruntów. Zdaniem obydwu organów w takim przypadku – zgodnie z obowiązującymi przepisami – należało sporządzić projekt ustalenia klasyfikacji. Kluczowe jest jednak to, że czynności te mogła przeprowadzić jedynie osoba uprzednio upoważniona przez starostę do klasyfikacji gruntu (klasyfikator).
Tak sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach, a ten wyrokiem z 24 listopada 2016 roku (sygn. akt II SA/Ke 473/16) uwzględnił skargę geodety. WINGiK odwołał się następnie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. W wyroku z 21 września br. (sygn. akt I OSK 448/17) NSA oddalił skargę kasacyjną.
W uzasadnieniu sąd zauważył, że z treści obowiązujących przepisów bez wątpienia wynika, że czynności związanych z klasyfikacją gruntów może dokonać jedynie klasyfikator. Od tej zasady istnieją jednak wyjątki i jeden z nich ma zastosowanie w niniejszej sprawie. Przepisy stanowią bowiem, że grunty rolne zabudowane, które wchodzą w skład gospodarstw rolnych i są zabudowane budynkami mieszkalnymi oraz innymi budynkami i urządzeniami służącymi wyłącznie produkcji rolnej oraz przetwórstwu rolno-spożywczemu, klasyfikuje się, zaliczając je do klasy gleb gruntów przyległych. Przepis ten nie pozostawia żadnej swobody interpretacyjnej, wprowadzając czytelny mechanizm klasyfikacji gruntów uzależniony od spełnienia dwóch przesłanek: • istnienia gruntu wchodzącego w skład gospodarstwa rolnego; • istnienia budynku, którego funkcja jest ściśle powiązana z produkcją rolną lub przetwórstwem rolno spożywczym.
Wystąpienie obu tych przesłanek sprawia, że nieruchomość zabudowana nie może być sklasyfikowana inaczej, aniżeli analogicznie do klasy gleb gruntów przyległych – podkreśla NSA. W istocie więc w takiej sytuacji klasyfikacja gruntu oparta jest na operacji ustalenia klasy bonitacyjnej gruntów przyległych do klasyfikowanego i jej przypisania temu gruntowi. W takim przypadku nie trzeba przeprowadzać czynności klasyfikacyjnych w terenie, a przypisanie klasy bonitacyjnej gruntu opiera się na danych uzyskanych z zasobu geodezyjnego, co z powodzeniem może być dokonane przez geodetę.
Jak czytamy dalej w uzasadnieniu, w zaistniałych okolicznościach ewentualną podstawę do odmowy przyjęcia operatu do zasobu geodezyjnego mogłyby stanowić wątpliwości dotyczące statusu nieruchomości – a więc tego, czy wchodzi ona w skład gospodarstwa rolnego, bądź też funkcji budynku znajdującego się na nieruchomości. Tymczasem żaden organ nie odniósł się do tych kwestii. Rację ma więc WSA, który stwierdził, że skoro w operacie technicznym nie zmieniła się w żaden sposób powierzchnia ani kontury spornego użytku gruntowego zaliczonego aktualnie do terenów mieszkaniowych, oznaczonych symbolem „B” (dla których nie przeprowadza się gleboznawczej klasyfikacji gruntów), to oznaczenie tego użytku symbolem „Br” – grunty rolne zabudowane, wymagało jedynie odniesienia się do przesłanek zaliczania do takich gruntów, określonych w załączniku nr 6 do rozporządzenia ws. EGiB.
JK
|