|2017-08-04|
Geodezja, Prawo, Kataster
Uwaga na przekręt "na rozgraniczenie"
Czy geodeta zawsze może przyjąć zgodne oświadczenie stron co do przebiegu granicy? Oczywiście nie – przestrzega w sierpniowym GEODECIE Bogdan Grzechnik – bo w przypadku istnienia dokumentów lub śladów granicznych byłoby to przyłożenie ręki do bezprawnego przeniesienia prawa własności!
Wiele lat temu kolega geodeta opowiedział mi o ciekawym przypadku. Jako że działo się to w jednym z północnych województw, w jego mieście było wiele nieruchomości opuszczonych. Na ulicy Zapomnianej dwaj właściciele posiadali działki o powierzchniach po 1000 m kwadratowych. Między tymi działkami istniał jakiś teren o takiej samej powierzchni, którym nikt się nie interesował. Przedsiębiorczy właściciele w pierwszym etapie postanowili założyć na tym terenie ogródki warzywne, dzieląc się nim zgodnie po połowie. Kapusta i kalafiory, a także pomidory i ogórki nieźle się rodziły, więc w drugim etapie postanowili wspólnie zbudować przez środek parkan. Po tej operacji mieli już po 1500 m kw., w tym po 1000 m kw. legalnie, a po 500 m kw. raczej nie bardzo.
Radzili się specjalistów, w jaki sposób uzyskać prawo do tych ogródków. Poinformowano ich, że istnieje instytucja zasiedzenia, ale aby z niej skorzystać, trzeba użytkować grunt przez okres 20 lat w dobrej wierze, a przez okres 30 lat w złej wierze. Nawet przyjmując dobrą wiarę, brakowało im jeszcze ponad 15 lat.
Nie wiadomo, kto w końcu znalazł salomonowe wyjście z tej sytuacji, czy sami właściciele, czy jakiś „biegły doradca”. W każdym razie zlecili geodecie uprawnionemu rozgraniczenie swoich nieruchomości, wskazując zgodnie jako ich granicę linię A-B. Protokół spisano, decyzja o rozgraniczeniu została wydana, a w ewidencji gruntów i budynków skorygowano powierzchnie działek nr 25 i nr 26 z 1000 na 1500 m kw. Tym sposobem ogrody zyskały formalnych właścicieli kosztem jedynie wynagrodzenia geodety. Chociaż możliwe, że zarobił też „doradca”, który podsunął „genialny pomysł”. Niestety, pomysł niemający nic wspólnego z prawem, bo – mimo niezbyt doskonałych wówczas przepisów – było to ewidentnie przestępstwo.
Nie sądzę, aby właściciele działek nr 25 i nr 26 nie zdawali sobie sprawy, że uczestniczą w przekręcie. Czy to w końcu wyszło na jaw, nie potrafię powiedzieć. Sądzę, że była taka szansa przy modernizacji ewidencji gruntów i budynków oraz analizie materiałów, jeśli przypadkowo nie zaginęły.
Historia lubi się powtarzać Nie sądziłem, że po wielu latach podobna sprawa trafi do naszej Agencji Geodezyjno-Prawnej „Grunt” i będzie dotyczyła centralnej Polski. Nie jest to przypadek tak ewidentny, jak opisany na wstępie, ale też zaistniała w nim próba przeniesienia prawa własności do znacznej powierzchni, i to bardzo drogiego gruntu w centrum dużego miasta. Ale po kolei, zacznijmy od analizy rysunku powyżej.
Mamy tam nieruchomość oznaczoną literą A (kolor żółty), której właścicielem na podstawie aktu notarialnego z grudnia 1933 r. była instytucja „X”. Powierzchnia tej nieruchomości wynosiła 8235 m kw. W 1993 r. geodeta uprawniony wykonał mapę tego obszaru i okazało się, że składa się on z 4 działek ewidencyjnych (109/1, 110/1, 1/2 i 108/1) o łącznej powierzchni 8217 m kwadratowych. Różnica powierzchni pomiędzy dokumentacją z 1933 r. a stanem z 1993 r. wyniosła zatem zaledwie 18 m kw., co jest bardzo dobrym wynikiem. Wszystko wskazuje więc na to, że granicę tej częściowo zabudowanej przed wojną nieruchomości można było odtworzyć na podstawie śladów, znaków granicznych, map lub innej dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej.
Ale tu pojawia się komplikacja, bo grunty te przejęto po wojnie na własność Skarbu Państwa. Właściciel przed wojną użytkował istniejący budynek, a po wojnie w latach 60. częściowo go rozbudował, starając się jednocześnie o prawo do użytkowanego gruntu. Takie prawo uzyskał 28 grudnia 1995 r., kiedy to Skarb Państwa przekazał mu w użytkowanie wieczyste teren B (kolor pomarańczowy), czyli działkę nr 110/1 o powierzchni 4057 m kw. Prawdopodobnie ani żaden urzędnik, ani tym bardziej geodeta nie pofatygował się w teren, żeby sprawdzić, jak przebiegały w 1995 r. granice tego przekazywanego terenu i jak się one miały do granic rozbudowanego budynku.
Pełna treść artykułu w sierpniowym wydaniu miesięcznika GEODETA • Zamów wersję papierową • Zamów wersję cyfrową
Redakcja
|