|2017-02-13|
Geodezja, Kataster
Sprawiedliwość nawet po 70 latach
W lutowym GEODECIE Bogdan Grzechnik przedstawia geodezyjne reperkusje reformy rolnej z 1944 r. – W 20-leciu międzywojennym rozparcelowano w Polsce ponad 2,5 mln ha ziemi. Po II wojnie światowej przejęto 3,5 mln ha, z czego 1,2 mln rozparcelowano. Tyle że w II Rzeczypospolitej odbywało się to legalnie i za odszkodowaniem, a w PRL-u puszczano właścicieli ziemskich w skarpetkach – pisze autor.
Młodym adeptom sztuki geodezyjnej wypada chyba temat reformy rolnej realizowanej po II wojnie światowej nieco przybliżyć. Niektórzy może coś słyszeli od swoich dziadków geodetów, którzy brali udział w tej wyjątkowej akcji. Sam jako dziecko znałem pewnego dziedzica (pana Latoszyńskiego), który miał majątek w pobliżu miejsca mojego urodzenia. Był on bardzo sympatycznym człowiekiem, lubianym przez okolicznych chłopów, życzliwym i przyjaznym. Korzystał z rad mojego taty, który był agronomem. Często razem z ojcem odwiedzaliśmy piękny dwór i zadbane zabudowania gospodarskie. Po reformie właściciel został wyrzucony ze swojego domu, bo tak nakazywał dekret, a z majątku pozostała ruina.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że powojenne parcelacje nie były pierwszymi w historii naszego kraju i na pewno we wszystkich brali udział geodeci. Tuż po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. na wiecach chłopskich domagano się parcelacji majątków ziemskich. I w odpowiedzi na te naciski doszło do uchwalenia ustawy o wykonaniu reformy rolnej z 15 lipca 1920 r. Nie została ona jednak zrealizowana, gdyż okazała się sprzeczna z konstytucją marcową. Na jej podstawie rozparcelowano zaledwie 19 tys. hektarów gruntów.
Dlatego potrzebne było drugie podejście, w wyniku którego 28 grudnia 1925 r. przyjęto kompromisową ustawę o reformie rolnej. Zakładała ona dobrowolną parcelację majątków o powierzchni ponad 180 ha (województwa wschodnie – 300 ha, majątki uprzemysłowione – 700 ha), w okręgach przemysłowych i podmiejskich ponad 60 ha, po cenach rynkowych ziemi. Dopiero w przypadku niewykonania rocznego kontyngentu parcelacji w wymiarze 200 tysięcy ha państwo mogło przystąpić do parcelacji przymusowej, ale też za odszkodowaniem. Na podstawie reformy rolnej z 1925 r. do 1939 r. przeprowadzono parcelację 1,9 mln hektarów ziemi z zaplanowanych 2,25 mln hektarów. Po zakończeniu reformy ziemianie mieli gospodarować na 3,8 mln ha użytków rolnych. Ogółem w okresie międzywojennym rozparcelowano ponad 2,5 mln ha ziemi.
• Reforma dekretowa
Dekret z 1944 r. – przyjęty, kiedy jeszcze część ziem polskich pozostawała pod okupacją niemiecką – był więc trzecią ustawą dotyczącą parcelacji i jednocześnie najbardziej restrykcyjną. W latach 1944-48 zostało przejętych ponad 9700 majątków ziemskich o powierzchni około 3,5 miliona hektarów. Pomiędzy 387 tys. rodzin rozdzielono wówczas 1,2 mln ha gruntów. Z prostego rachunku wynika, że na jedno gospodarstwo przypadało – średnio licząc – 3,1 ha, co mści się na polskim rolnictwie do dzisiaj. Reszta ziemi włączona została do Państwowych Nieruchomości Ziemskich, a także do Lasów Państwowych.
Warto zwrócić uwagę na poniższy zapis dekretu: „Art. 2. (1) Na cele reformy rolnej przeznaczone będą nieruchomości ziemskie: (…) e) stanowiące własność albo współwłasność osób fizycznych lub prawnych, jeżeli ich rozmiar łączny przekracza bądź 100 ha powierzchni ogólnej, bądź 50 ha użytków rolnych, a na terenie województw poznańskiego, pomorskiego i śląskiego, jeśli ich rozmiar łączny przekracza 100 ha powierzchni ogólnej, niezależnie od wielkości użytków rolnych tej powierzchni”.
Jak widać, dla przeważającej części obszaru kraju zapis dotyczy nieruchomości ziemskich, których rozmiar łączny przekracza 100 ha powierzchni ogólnej lub 50 ha użytków rolnych. I to właśnie te 50 ha użytków rolnych zarówno zaraz po wojnie, jak i obecnie stanowi zasadniczy problem. Po 1944 r. właściciele ziemscy byli tak zastraszani, że w większości nawet nie próbowali dochodzić, ile użytków rolnych jest w ich gospodarstwie. Często powierzchnia całkowita przekraczała 50 ha, ale użytków było mniej i taki majątek, choć formalnie nie kwalifikował się do przejęcia, też był przejmowany. Znane są pojedyncze przykłady odwołań...
Pełna treść artykułu dostępna jest w lutowym GEODECIE – zarówno w wydaniu cyfrowym, jak i tradycyjnym
Redakcja
|