|2017-01-27|
Geodezja, Prawo, Instytucje
Z życia regionów: marne efekty interwencji staszowskich geodetów
Zeszłoroczne spotkanie Staszowskiego Stowarzyszenia Geodetów z miejscowym starostwem nie przyniosło poprawy pracy urzędu – twierdzi w rozmowie z portalem EchoDnia.pl prezes SSG Maciej Sochacki.
Przypomnijmy, że spotkanie członków SSG z kierownictwem starostwa odbyło się w listopadzie ubiegłego roku. Wykonawcy przedstawili wówczas długą listę zarzutów dotyczących pracy urzędu, w tym m.in.: nieprzestrzeganie zaleceń WINGiK-a, niewywiązywanie się z obowiązków wynikających z ustaw i rozporządzeń, wymaganie od geodetów sporządzania operatów niezgodnie z wytycznymi głównego geodety kraju, dopuszczanie podwójnej weryfikacji prac geodezyjnych oraz zwracanie operatów do poprawny przez nieistotne usterki.
Po spotkaniu starosta zapewnił, że przeanalizuje uwagi SSG i postara się do nich odnieść na następnym spotkaniu. Naczelnik wydziału geodezji zapowiedziała z kolei, że do uwag pod swoim adresem ustosunkuje się na piśmie.
Jakie są efekty rozmów dwa miesiące po ich przeprowadzeniu? Jak wynika z wywiadu z Maciejem Sochackim, jedynym pozytywem jest poprawa funkcjonowania lokalnego geoportalu, o co wykonawcy prosili od lat. Jednak do dziś ani starosta, ani naczelnik nie ustosunkowali się w jakikolwiek sposób do uwag SSG. Podniesione przez wykonawców problemy, jak były, tak są nadal aktualne – np. wciąż nieprzestrzegane są zalecenia WINGiK-a, a decyzje wydawane są z naruszeniem Kodeksu postępowania administracyjnego. Co więcej, Maciej Sochacki twierdzi, że pod pewnymi względami zeszłoroczne spotkanie przyniosło nawet negatywny efekt – dotyczy to np. wydawania wypisów w nieczytelnym formacie.
JK
|