|2016-04-14|
Geodezja, Prawo, Imprezy
Debata w Ryni: zmieniajmy Pgik, ale nie piszmy od nowa
Czy Prawo geodezyjne i kartograficzne należy napisać od nowa czy wystarczy je systematycznie nowelizować? Nad tym zastanawiali się uczestniczy debaty, która zainicjowała wczoraj (13 kwietnia) trzydniową konferencję SGP w Ryni pod hasłem „Problemy stosowania przepisów prawa w dziedzinie geodezji i kartografii”.
Od lewej: L. Pietrzak, Z. Marzec, R. Rachwał, D. Pręgowski, K. Mączewski. M. Durzyńska oraz M. Puzia
|
|
|
|
|
|
Pomysł opracowania nowego prawa geodezyjnego powraca jak bumerang od wielu lat, szczególnie przy okazji kolejnych nowelizacji. Często podnosi się wówczas, że akt ten pisany był jeszcze w poprzednim ustroju (uchwalono go w maju 1989 r.), stąd zawiera archaiczne, nieprzystające do współczesności rozwiązania. Jednak już na wstępie debaty prowadzący tę dyskusję Mirosław Puzia (śląski WINGiK) zaapelował, by akurat tego argumentu nie używać. – Kodeks postępowania administracyjnego uchwalono w 1960 roku, a Kodeks cywilny w 1964 r., a jednak nikt nie mówi, żeby z tego powodu te ustawy zmieniać – podkreślił.
Większość dyskutantów była przeciwko uchwalaniu nowej ustawy. – Jeśli brać pod uwagę aspekt finansowy, gospodarczy, międzynarodowy czy polityczny, jest to obojętne, czy będziemy prawo geodezyjne nowelizować, czy pisać od nowa. Kluczowy jest jednak aspekt prawny: nowa ustawa oznacza bowiem chaos i luki czasowe w obowiązywaniu aktów wykonawczych – podkreślił geodeta województwa mazowieckiego Krzysztof Mączewski.
– To, że Pgik obowiązuje już tyle lat, pokazuje, iż generalnie są to dobre przepisy, choć oczywiście mają mankamenty. Dobrze ilustruje to fakt, że około 90% skarg wpływających do GUGiK dotyczy tylko jednej kwestii: granic nieruchomości – zauważył współpracujący z GUGiK w sprawach prawnych Zenon Marzec. –Przestrzegam przed pisaniem nowej ustawy, bo przez kilka lat będzie obarczona chorobami wieku dziecięcego, czyli np. problemami interpretacyjnymi – dodał.
Do pomysłu nowego Pgik nie pali się także prezes OPGK Kraków Robert Rachwał. Zwrócił uwagę, że z punktu widzenia przedsiębiorców większym problemem niż same przepisy jest sposób ich egzekwowania.
Przeciwko pisaniu nowej ustawy byli także dyskutanci z publiczności. – Obserwuję, że wielu geodetów nie zna obowiązujących przepisów. Jeśli napiszemy prawo od nowa, będzie jeszcze gorzej – powiedziała geodeta powiatu zamojskiego Marta Korona. – Mamy do wykorzystania ogromne środki unijne. Jeśli w tym momencie zaczniemy pisać zupełnie nowe prawo, możemy je zmarnować – zauważył Mariusz Kasprzak, geodeta powiatowy z Puław.
Częściowe poparcie dla nowej ustawy wyraził Dariusz Pręgowski, geodeta powiatu warszawskiego zachodniego. Zauważył, że o ile przedsiębiorcy jakoś sobie z obecnymi przepisami radzą, to dla administracji geodezyjnej są one kulą u nogi. – Dopóki geodezja jest w samorządach, dopóty jej unifikacja na terenie całego kraju będzie procesem długotrwałym, trudnym i kosztownym – podkreślił. Dlatego w jego ocenie należy zabrać się za nową ustawę, ale tylko wtedy, jeśli będzie ku temu polityczna wola, oraz jeśli zmiany obejmą również organizację służby geodezyjnej.
Długą listę koniecznych zmian prawnych wymieniła Ludmiła Pietrzak, prezes firmy InterTIM. Ułatwienie dostępu do ksiąg wieczystych, przywrócenie ryczałtów, wprowadzenie uprawnień dla weryfikatorów, określenie konkretnych terminów załatwiania spraw – to wybrane z nich. Zaapelowała również, by pozbierać z różnych ustaw przepisy dotyczące geodezji i umieścić je w jednym akcie – być może właśnie w nowym prawie geodezyjnym.
Do tego ostatniego postulatu odniósł się Mirosław Puzia. W jego ocenie w ustawach niegeodezyjnych powinny być tylko ogólne zapisy dotyczące geodezji, które po szczegóły odsyłają do Pgik. Na przykład Prawo budowlane powinno zawierać wymóg opracowania mapy do celów projektowych, ale standardy dotyczące jej wykonywania należy już zawrzeć w prawie geodezyjnym. Sam jednak opowiada się za nowelizowaniem, a nie nową ustawą.
Prawniczy punkt widzenia zaprezentowała sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Magdalena Durzyńska. W jej ocenie nową ustawę powinno się pisać tylko w dwóch przypadkach: albo jeśli chcemy wprowadzić systemowe zmiany w znacznej części aktu i mamy już gotową ich koncepcję, albo jeśli chcemy uporządkować jego redakcję (np. numerację artykułów). Wyraziła jednocześnie wątpliwość, czy takie przesłanki występują w przypadku Pgik.
Dyskusję podsumował główny geodeta kraju Kazimierz Bujakowski. – Dopóki nie będzie poparcia znacznej części środowiska dla nowej ustawy, dopóty nie powinniśmy wchodzić z tym aktem na ścieżkę legislacyjną – stwierdził.
Jerzy Królikowski
|