|2015-01-29|
Mapy, Software
Policja nie chce, by kierowcy śledzili jej patrole
Przedstawiciele amerykańskiej policji zwrócili się do twórców popularnej wśród kierowców aplikacji Waze, aby wyłączyli możliwość informowania o lokalizacji patroli policyjnych – podaje National Public Radio.
Waze jest aplikacją porównywalną do polskiego Janosika – umożliwia informowanie o zatorach w ruchu, wypadkach, fotoradarach czy właśnie o patrolach policji. W połowie 2013 roku Google wykupił ją za około miliard dolarów – miała ona wówczas 50 mln użytkowników na całym świecie.
Inicjatorem apelu do twórców tego programu jest Sergio Kopelev, policjant z hrabstwa Orange w Kalifornii. Wszystko zaczęło się od tego, gdy zobaczył, jak jego żona, odbierając go z lotniska, nanosiła w tej mobilnej aplikacji pozycję patroli policyjnych. Kopelev nie ograniczył się jedynie do zwrócenia uwagi swojej małżonce, ale sprawą zainteresował Narodowe Stowarzyszenie Szeryfów.
W jego ocenie Waze stwarza realne zagrożenie dla życia stróżów prawa. Łączy on ten program z niedawnym zabójstwem dwóch nowojorskich policjantów. Okazuje się bowiem, że na kilka godzin przed popełnieniem przestępstwa mordercy podzielili się na portalu społecznościowym zrzutem ekranowym z Waze.
Narodowe Stowarzyszenie Szeryfów chce spotkać się z twórcami tej aplikacji. Jego prezes nie ukrywa, że będzie naciskać na usunięcie funkcji śledzenia patroli policyjnych. Twórcy Waze na razie nie odnioszą się do tych postulatów, ale w oświadczeniu bagatelizują szkodliwość tego narzędzia, a nawet dostrzegają jego zalety. Ich zdaniem dzięki niej kierowcy w pobliżu patroli jeżdżą znacznie bezpieczniej.
Rozmówcy NPR podkreślają, że ugięcie się twórców Waze pod naciskiem policji byłoby złym precedensem. Idąc dalej, można by żądać od Twittera, by usuwał wpisy o podobnym charakterze.
Źródło: NPR, JK
|