|2014-05-14|
GNSS
Rosjanie chcą wyłączyć stacje GPS. Ale jakie?
– Jeśli Amerykanie nie pozwolą nam na zainstalowanie u siebie stacji monitorujących GLONASS, my wyłączymy ich stacje u nas – grozi rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin, o czym donoszą dziś światowe media.
Polityk dał amerykańskim władzom czas do końca maja na dojście do porozumienia. Jak sugerują nagłówki w światowych i polskich serwisach informacyjnych, decyzja ta w praktyce uniemożliwi korzystanie z systemu GPS na terytorium Rosji. Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, o jakie instalacje chodzi. W Rosji nie rozmieszczono bowiem elementów segmentu naziemnego systemu GPS.
Rogozin twierdzi, że takich stacji GPS jest na terytorium Rosji 11, a ich założenie regulują porozumienia z 1993 i 2001 roku. Jak podejrzewa rosyjski dziennik „Wiedomosti”, politykowi być może chodziło o stacje IGS (International GNSS Service). Tych w Rosji jest 10. Jednak ich wyłączenie nie miałoby bezpośredniego wpływu na funkcjonowanie systemu GPS. Problem mieliby co najwyżej użytkownicy precyzyjnych obserwacji prowadzonych przez IGS, np. niektórzy naukowcy czy geodeci.
Zapowiedzią Rogozina jest zaskoczony jego kolega z rządu, minister przemysłu Denis Manturow. W wypowiedzi dla agencji Interfaks stwierdził, że funkcjonowanie systemu GPS jest korzystne dla Rosji, gdyż pozwala wyznaczać pozycję w razie awarii GLONASS-a. Krótko po opublikowaniu tej depeszy rzeczniczka prasowa premiera Rosji oświadczyła jednak, że decyzja Rogozina była konsultowana z Dmitrijem Miedwiediewem, a słowa Manturowa nie odzwierciedlają stanowiska rządu.
Jak zaważają „Wiedomosti” tylko 1/5 odbiorników satelitarnych stosowanych w Rosji jest kompatybilna z systemem GLONASS, a więc mogłaby działać bez sygnałów GPS.
JK
|