|2013-07-31|
Prawo
Nowelizacja Pgik, czyli walka z czasem
Proponowane przez GUGiK założenia do nowelizacji Prawa geodezyjnego i kartograficznego są generalnie krokiem w dobrym kierunku, choć szczegóły wymagają jeszcze dogłębnej dyskusji – to główny wniosek z wczorajszego posiedzenia Państwowej Rady Geodezyjnej i Kartograficznej (30 lipca).
Najbardziej krytycznie o projekcie założeń do Pgik wypowiedział się Bogdan Grzechnik z Geodezyjnej Izby Gospodarczej. Jego zdaniem ustawa w kształcie proponowanym przez GUGiK nadal będzie poważnie hamowała procesy inwestycyjne. Należy ją więc napisać od nowa lub choćby uregulować jeden z bardziej palących problemów, czyli uprościć podziały i rozgraniczenia. Jeśli nie zrobimy tego teraz – argumentował Bogdan Grzechnik – następna okazja nadarzy się dopiero za kilka lat.
W ocenie głównego geodety kraju Kazimierza Bujakowskiego postulat GIG można wprawdzie uznać za słuszny, ale nowelizacja Pgik to teraz wyścig z czasem, w którym liczy się każdy dzień (m.in. dlatego posiedzenie Rady zwołano w środku wakacji). Jak wylicza, projekt założeń musi jeszcze przejść przez konsultacje, następnie końcowa ich wersja musi być zaakceptowana przez Komitet Stały Rady Ministrów, a później przez samą Radę Ministrów. Dalej Rządowe Centrum Legislacji na podstawie założeń napisze nowelizację ustawy, która znów trafi do konsultacji, a następnie do Sejmu, gdzie czas jej procedowania trudno przewidzieć. Na koniec musi ją przegłosować Senat i podpisać prezydent, a wspomnieć trzeba jeszcze o napisaniu rozporządzenia wykonawczego ws. opłat. Zgodnie z niedawnym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego wszystko to musi się zakończyć do lipca przyszłego roku. Dlatego – jak zaznaczył GGK – nowelizacja musi zawierać tylko najbardziej niezbędne zmiany.
Najwięcej zastrzeżeń członkowie rady mieli do propozycji zastąpienia zespołów uzgadniania dokumentacji projektowej tzw. naradami koordynacyjnymi, które miałby organizować starosta na wniosek projektanta sieci uzbrojenia terenu. Zdaniem Bogdana Grzechnika ten krok prędzej czy później doprowadzi do tragedii. ZUD-y lepiej więc zostawić, a przy okazji uprosić obowiązujące je procedury. Wtórował mu m.in. Krzysztof Cisek ze Stowarzyszenia Geodetów Polskich.
Kazimierz Bujakowski przyznał, że to jeden w trudniejszych tematów w nowelizacji, ale GUGiK próbuje tu znaleźć złoty środek, czyli rozwiązanie, które z jednej strony przyspieszy procesy inwestycyjne, a z drugiej zapewni bezpieczeństwo prac budowlanych. Radca w GUGiK Witold Radzio przypomniał zaś, że z prawnego punktu widzenia ZUD-y zostały już zniesione. Propozycje GUGiK-u nie likwidują więc ZUD-ów, ale racjonalizują ich działanie. Przykładem jest propozycja wprowadzenia ustawowego obowiązku udziału określonych stron w naradzie.
W ocenie Bogdana Grzechnika kolejną zmianą w Prawie geodezyjnym i kartograficznym powinno być – wzorem Prawa budowlanego – określenie terminów załatwiania geodezyjnych spraw w urzędzie. Jak jednak zauważył śląski WINGiK Mirosław Puzia, żeby terminy te nie okazały się martwe, trzeba w przepisach zawrzeć także sankcje za ich nieprzestrzeganie. To zaś spotka się z oporem samorządowców borykających się z brakami kadrowymi i wydłuży prace legislacyjne, a czasu na nowelizację jest przecież niewiele.
Relatywnie niewiele uwag zgłoszono do najważniejszego punktu nowelizacji, czyli opłat za czynności geodezyjne. Geodeta województwa mazowieckiego Krzysztof Mączewski oraz dyrektor IGiK Marek Baranowski postulowali np., by obniżyć mnożnik dla danych na cele szkoleniowe (w projekcie wynosi on 0,8). Ich zdaniem to dobry sposób, by zachęcić nowych użytkowników do korzystania z PZGiK. Uwag do opłat z pewnością jednak będzie więcej, gdy GUGiK skonkretyzuje cennik.
Pomysł Bogdana Grzechnika, by wpisać do Pgik, że geodeta jest zawodem zaufania publicznego, wywołał dłuższą dyskusję o jakości prac geodezyjnych i o napiętych relacjach na linii wykonawca-ośrodek. W jej trakcie padały m.in. opinie, że sam zapis niewiele wniesie, a potrzeba raczej samorządu zawodowego. Tyle że znowu pojawia się tu problem braku czasu.
Jerzy Kozłowski z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi postulował zaś, by nie eliminować lasów z gleboznawczej klasyfikacji gruntów. Jego zdaniem szacunki GUGiK wskazujące, że klasyfikacja tych terenów pochłonie 700 mln zł, są wielokrotnie zawyżone. Używając danych Lasów Państwowych, można to zrobić znacznie taniej – przekonywał.
Inne propozycje zgłoszone przez członków Rady dotyczą m.in.: zwrócenia uwagi na zgodność Pgik z ustawą o IIP w kontekście likwidacji definicji „krajowego systemu informacji o terenie”, zapewnienia geodecie prawnej możliwości wejścia na grunt w przypadku robót niepodlegających zgłoszeniu (w myśl nowelizacji ma nią być np. modernizacja EGiB), doprecyzowanie, na czym polega prowadzenie zasobu, czy uproszczenie definicji pracy geodezyjnej.
Jerzy Królikowski
|