"Guardian" o renesansie ręcznie rysowanych map

Smartfony, GPS-y i elektroniczne mapy sprawiają, że coraz bardziej tęsknimy za unikatowymi, bardziej osobistymi mapami. Dzięki temu kartografia jest coraz częściej przedmiotem zainteresowania artystów – pisze brytyjski dziennik „Guardian”.

Przyczynkiem do napisania artykułu „Why hand-drawn maps are back in the picture” jest wydanie albumu z osobistymi mapami Manhattanu. Zebrała je Becky Cooper, która poprosiła nowojorskich przechodniów, by naszkicowali mapę tej wyspy. Spośród 300 prac wybrała 75 najlepszych. Jak mówi dziennikowi, wiele z nich zachwyca szczerością i otwartością.

Ale to nie jedyny przykład tego typu map wydanych w ostatnich latach. „Guardian” przytacza tu m.in. plan Londynu opublikowany przez firmę Wellingtons Travel. Jej twórcom zależało, by szczegółowo odzwierciedlała współczesną topografię tego miasta, ale jej styl nawiązywał do map z XIX wieku. Prace nad tą wyjątkową mapą trwały aż 3 lata.

Jak komentuje tę modę na ręcznie rysowane mapy Peter Barber z British Library, tego typu opracowania stały się formą sztuki, sposobem eksploracji idei abstrahującym od czystej geografii. Każda taka mapa jest wizualizacją wartości wyznawanych przez daną osobę lub społeczność.

JK