|2013-04-15|
Geodezja, Software, Imprezy
GML - tak, wypaczenia - nie!
Od GML-a nie ma odwrotu – uznali uczestnicy konferencji „GML w praktyce”, która odbyła się 12 kwietnia na Politechnice Warszawskiej. Wskazali jednak na wiele mankamentów związanych z jego wprowadzaniem do praktyki geodezyjnej.
Zacznijmy od wyjaśnienia, że GML (Geography Markup Language) ma służyć jedynie do wymiany danych miedzy systemami informacji przestrzennej. Nie zawiera informacji, jak wyświetlać dane, ani jak je przetwarzać. Próby wypracowania formatów wymiany danych podejmowano już wcześniej: 1995 r. – SWING, 1998 r. – TANGO, 2001 r. – SWDE, 2003 r. – SWING 3.0.
Stosowano je w różnym zakresie, niektóre (jak SWDE) miały wiele wariantów, co oczywiście nie zapewniało pełnej wymiany danych między systemami korzystającymi z tych formatów. Wraz z pojawieniem się internetu powstał język XML (Extensible Markup Language), a GML jest jego branżowym wariantem – sposobem kodowania informacji geograficznej w XML.
Dr Adam Iwaniak, animator konferencji, uważa, że nie ma odwrotu od stosowania GML. Jego zdaniem GUGiK podjął słuszną decyzję o wprowadzeniu GML-a do praktyki geodezyjnej, a poszczególne modele baz danych muszą być iteracyjnie ulepszane. I w tym zakresie uczestnicy konferencji byli w zasadzie zgodni. Jednak zarówno przedstawiciele firm zajmujących się oprogramowaniem geodezyjnym, jak i administracji samorządowej wskazali na wiele uchybień i zgłosili liczne wątpliwości związane z wdrażaniem GML-a.
– Przede wszystkim schematy GML nie powinny być umieszczane w aktach prawnych, ponieważ bez zmiany prawa nie można poprawić oczywistych omyłek – podkreśla dr Waldemar Izdebski, prezes firmy Geo-System. Ponadto schematy powinny funkcjonować jako pliki (i w taki sposób powinny być dostarczane użytkownikom) i muszą być spójne z treścią aktów prawnych. GML nie zwalania nas od znajomości branży, to tylko klocki, a nie lek na całe zło – wyjaśnia Izdebski. Aby stworzyć dobry schemat aplikacyjny, należy najpierw dokładnie zbadać specyfikę modelowanej rzeczywistości, a następnie przetestować go na prawdziwych danych w możliwie szerokim zakresie.
– Testowanie powinno odbywać się przed wprowadzeniem modelu do powszechnego stosowania, a nie po – dodaje Krzysztof Borys z firmy Geobid. To jedyny sposób na wykrywanie błędów, które trudno zauważyć, śledząc jedynie schematy. Koszt takiego pilotażu dla jednej gminy byłby stosunkowo niewielki – zapowiada Borys i na przykładzie osnowy wytyka GUGiK ewidentne błędy w rozporządzeniu. O wprowadzaniu standardu GML do oprogramowania mówili także przedstawiciele firm: Intergraph Polska, Esri Polska, GisPartner, Softline, Geopolis.
Nie zabrakło również obszernych wypowiedzi przedstawicieli Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii z Witoldem Radzio, architektem wypuszczanego obecnie pakietu rozporządzeń, na czele. A reprezentanci administracji samorządowej ciekawi byli na przykład tego, czy do końca bieżącego roku będziemy gotowi (administracja i firmy software'owe) do wprowadzenia GML jako formatu wymiany danych między wykonawcami geodezyjnymi a ośrodkami dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej. To pytanie pozostało jednak bez odpowiedzi.
Konferencja zorganizowana przez firmę KON-DOR GIS Konsulting we współpracy z Wydziałem Geodezji i Kartografii Politechniki Warszawskiej odbywała się pod patronatem medialnym GEODETY i Geoforum.pl. Uczestniczyło w niej blisko 150 osób, a mocnym końcowym akcentem była ożywiona dyskusja.
Więcej o problemach z wdrażaniem GML-a w majowym wydaniu GEODETY
Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
|