|2013-03-12|
Mapy, Edukacja, Ludzie
O wojnie, która zmieniła kartografię
Konflikty zbrojne są motorem rozwoju nie tylko technologii wojskowych, ale i kartografii, czego dobitnym przykładem jest I wojna światowa – przekonywał podczas dzisiejszego (12 marca) seminarium w Katedrze Kartografii Uniwersytetu Warszawskiego płk Eugeniusz Sobczyński, szef Zarządu Geografii Wojskowej w latach 1999-2006.
Konflikt zbrojny na niespotykaną wcześniej skalę wisiał w powietrzu już od lat 70. XIX wieku. Z tego względu duże mocarstwa europejskie (Rosja, Austro-Węgry, Niemcy, Francja) rozpoczęły wówczas szeroko zakrojone prace kartograficzne. Co istotne, obejmowały one nie tylko własne terytoria, ale i obszar wroga. Przykładem są choćby niemieckie mapy zachodniej Rosji (Karte des westlichen Russlands).
Gdy wybuch wojny był już praktycznie przesądzony, eksperci od wojskowości zakładali, że konflikt rozstrzygnie się bardzo szybko – najdalej w przeciągu kilku tygodni. Z tego względu poszczególne służby geograficzne kładły nacisk przede wszystkim na opracowywanie map w małych skalach, głównie od 1:300 000 do 1:100 000, a uzupełniać je miały wielkoskalowe plany fortyfikacji. To, jak bardzo armie spodziewały się „Blitzkriegu”, potwierdza np. fakt, że po wybuchu wojny Niemcy wysłały większość kartografów, geodetów czy geografów do walki na linię frontu.
Szybko okazało się jednak, że zamiast wojny manewrowo-błyskawicznej trzeba było stawić czoła wojnie pozycyjnej. A do takiego konfliktu mapy małoskalowe nie były użyteczne. Problemem była zresztą nie tylko skala, ale także: kiepska aktualność i dokładność map, opracowywanie ich w różnych standardach i odwzorowaniach, brak specjalistycznej treści czy wreszcie niewydolny system zaopatrzenia oddziałów w materiały kartograficzne. Wojskową geografię należało natychmiast dostosować do warunków panujących na froncie.
W tym celu – jak wyliczał płk Eugeniusz Sobczyński – przede wszystkim zaczęto kłaść nacisk na opracowania wielkoskalowe – od 1:2000 do 1:10 000. Prezentowano na nich np. szczegółowe plany okopów czy stanowisk ogniowych. To, że systemy okopów ulegały częstym modyfikacjom, wymusiło ponadto częste aktualizacje map. Np. w ciągu dwóch lat niektóre arkusze doczekały się nawet 9 wydań. Nie byłoby to możliwe bez zaprzęgnięcia raczkującej wówczas fotogrametrii lotniczej, która jednak w ciągu I wojny światowej przeszła prawdziwą rewolucję. Dla przykładu pierwsze kamery lotniczej mogły w ciągu misji wykonać tylko jedno zdjęcie. Pod koniec konfliktu wykorzystywano już aparaty, które mogły zrobić ich kilkaset.
I wojnę światową wyróżniało wykorzystanie ostrzału artyleryjskiego na dłuższych dystansach, przy których nie można było już celować „na oko”. Należało wykorzystać mapy, ale te dostępne na początku konfliktu były do tego celu mało przydatne. Miały bowiem spore zniekształcenia kątowe i odległościowe, wykonywano je w różnych odwzorowaniach i nie dało się na ich podstawie określić wysokości stanowisk ogniowych. By zwiększyć przydatność map dla artylerii, wprowadzono m.in.: prezentację rzeźby za pomocą warstwic, siatkę kilometrową oraz jednolite układy współrzędnych bazujące na odwzorowaniach o niewielkich zniekształceniach kątów i odległości. Wszystkie te elementy są obecnie standardem dla sporządzania map topograficznych.
Szybko rozwijała się także kartografia tematyczna. Armie potrzebowały przede wszystkim map geologicznych. Służyły nie tylko do lokalizowania złóż surowców mineralnych, ale także do typowania miejsc, które najlepiej nadają się do budowy okopów. Poza tym dla areny walk wojska potrzebowały także map: klimatycznych, rolniczych, gospodarczych, transportowych czy ludnościowych.
Należało wreszcie rozwiązać problem zaopatrzenia wojsk w mapy. Ciekawym wyjściem z sytuacji były niemieckie pociągi drukarskie. Łącznie zbudowano ich 9, a każdy składał się z trzech wagonów. Co istotne, ten wojenny rozwój kartografii nie ominął także map cywilnych. W szczególności swoje oblicze zmieniła kartografia prasowa.
Szacuje się, że w ciągu I wojny światowej wszystkie strony konfliktu wydrukowały aż 541 mln map! Jak podkreślał płk Sobczyński, z racji tego, że wiele działań wojennych prowadzono na obszarze współczesnej Polski, do dziś dla naszego kraju zachowały się liczne materiały kartograficzne z tego okresu. Niestety, wiele z nich dopiero czeka na odkrycie i szersze badania naukowe.
Jerzy Królikowski
|