|2013-03-11|
Geodezja, Instytucje, Kataster
Interes z państwową agencją
Jak donosi „Głos Wielkopolski”, jeśli obywatel kupuje grunty od Agencji Nieruchomości Rolnych, lepiej by wcześniej zmierzył ich powierzchnię, bo w przeciwnym przypadku może sporo stracić.
Gazeta opisuje przypadek rolnika, który zapłacił ANR za 30 ha gruntów, ale jak się po kilku latach okazało, kupione pole miało w rzeczywistości o 2,2 ha mniej. Sprawa znalazła się w sądzie. Sądy w Pile i Poznaniu uznały, że Agencja sprzedała rolnikowi mniej niż było w umowie ponieważ wynikało to z „urzędowego pochodzenia dokumentów”, czyli danych z ewidencji gruntów i budynków. Rolnik wywalczył w sądzie tylko zwrot wynikający z różnicy zakupu gruntu (4800 zł), ale musiał pokryć koszty sądowe (20 tys. zł).
Jak powiedziała gazecie Jadwiga Matuszyńska-Zając, naczelnik Wydziału Geodezji, Kartografii i Katastru w starostwie w Czarnkowie: – Dane z ewidencji gruntów służą do celów podatkowych i nigdy nie powinny być podstawą przy sprzedaży nieruchomości przez ANR. [...] To, że Agencja się na nie powołuje, wynika z chęci oszczędzenia przez nią pieniędzy na wymierzenie nieruchomości.
ANR nie ma sobie nic do zarzucenia. Natomiast w ogłoszeniach o przetargach dodaje od pewnego czasu klauzulę, że nie ponosi żadnej odpowiedzialności za „ewentualne różnice w powierzchni nieruchomości”.
Cały artykuł
AB
|