Jak pisze gazeta, „Mają sprawdzać, czy deklarowana powierzchnia gruntów i budynków, która jest podstawą wyliczenia podatku od nieruchomości, zgadza się ze stanem faktycznym. Pod uwagę brane jest również m.in. prowadzenie działalności gospodarczej z wykorzystaniem nieruchomości”.
Według „Dziennika” gminy walczą o dochody, nie tylko podwyższając opłaty i stawki należnych im podatków, ale też aktualizując dane, na podstawie których daniny są obliczane – w przypadku nieruchomości jest to powierzchnia gruntów oraz powierzchnia użytkowa budynków.
Akcja dotyczy różnych miejsc w Polsce, i tak w gminie Białe Błota (woj. kujawsko-pomorskie) utworzono nawet specjalne stanowisko ds. kontroli podatkowej ponieważ z analizy napływających do urzędu informacji wynikało, że nie wszyscy podatnicy rzetelnie podawali dane dotyczące przedmiotów opodatkowania. Są jednak miasta i gminy, które nie robią w tym celu spektakularnych akcji. Wicedyrektor Wydziału Finansowego UM w Poznaniu mówi: „Wiemy, gdzie zmieniła się powierzchnia działki, w odniesieniu do jakiego podatnika decyzję wydał sanepid czy nadzór budowlany, kto otrzymał koncesję na sprzedaż alkoholu i wszystko to mogą być wskazówki, by ustalić nowy wymiar podatku. Po co wychodzić w teren, jeżeli sprawę można wyjaśnić zza biurka?”.
Z materiału gazety nie dowiadujemy się, niestety, czy pomiary dokonane przez urzędników gminnych i strażników miejskich trafiają potem do PODGiK, by „wzbogacić” kataster, czy trójki gminne mają stosowne uprawnienia zawodowe w dziedzinie geodezji itd. No i co na to wszystko GGK i WINGiK-owie.
Zobacz artykuł w „Dzienniku Gazecie Prawnej”