|2012-04-04|
Geodezja, Ludzie
Zawsze byłem zakręcony
Krzysztof Kubicki, geodeta od 30 lat mieszkający w Australii, mówi o swej przygodzie z zawodem.
fot. KPK
|
|
|
|
|
|
KATARZYNA PAKUŁA-KWIECIŃSKA: Czym zajmuje się pan zawodowo? KRZYSZTOF KUBICKI: Jestem koordynatorem prac geodezyjno-budowlanych, obecnie na największym projekcie realizowanym w Australii – Fiona Stanley Hospital, który znajduje się 25 kilometrów stąd. Proszę popatrzeć, z tarasu widać żurawie [rzeczywiście przez lunetę można je dojrzeć – przyp. KPK]. Ten projekt wart jest prawie 2 mld dolarów. Tam już jest jeden szpital, a obecnie budujemy drugi, większy. A widzi pani te trzy najwyższe budynki w Perth? Ten z kratownicą na dachu to City Square (prawie 250 m wysokości), w którego wznoszeniu również mam swój udział. Oczywiście teraz, gdy cała konstrukcja jest gotowa i prowadzone są prace wykończeniowe, przejął go już inny geodeta. Inwestorem jest BHP Billiton – jedna z największych firm górnictwa odkrywkowego z siedzibą w Melbourne.
Na tej budowie również zajmował się pan koordynacją prac geodezyjno-budowlanych? Tak, podobnie jak na wielu innych inwestycjach, byłem tam od momentu założenia osnowy, później cały czas nadzorowałem wznoszenie budynku. Z kolei w sąsiednim Century City, który ma tylko 22 piętra, szyby windowe stanowią trzpień konstrukcji. Cały czas budowa szybów musiała o 5-6 pięter wyprzedzać wznoszenie pozostałej części. Osnowę geodezyjną umieściliśmy na okolicznych budynkach i mierzyliśmy zmotoryzowanymi tachimetrami. Problem polegał na tym, że do szybu był przymocowany dźwig, który podczas wiatru powodował przemieszczenie konstrukcji budynku, a wiatry tu mamy solidne. Dlatego czasami czekaliśmy z pomiarami, aż budowlańcy będą mieli przerwę w pracy i puszczą dźwig „na luz”, żeby ustawił się z wiatrem i zminimalizował opór powietrza. Na całej wysokości zamknęliśmy się w 17-milimetrowej odchyłce w stosunku do założeń projektu. Okazało się też, że budynek osiadł 60 mm.
Podobno geodeci do niedawna stosowali w Australii łańcuchy. Co to takiego? Łańcucha używało się zamiast taśmy mierniczej. Właściwie to jest drut o przekroju 3 na 1 mm z podziałką co 2 m zakończony taśmą do odczytania resztówki. Takie druty służyły nam np. do wyznaczania kolejnych poziomów wysokich budynków, gdzie najistotniejsza jest wysokość względna. Zawsze szukam najprostszego rozwiązania, choć wielokrotnie spotykałem młodych geodetów, którzy próbowali stosować różne skomplikowane technologie, czasami zupełnie niepotrzebnie.
Cały wywiad będzie można przeczytać w kwietniowym numerze GEODETY.
red.
|