|2010-01-05|
GIS, Software, Ludzie
Przyjazny Quantum GIS – wywiad GEODETY z Borysem Jurgielem, programistą wolnego oprogramowania Quantum GIS
Nawet gdyby wszystkich twórców dotknęła świńska grypa, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie mógł kontynuować tworzenie programu – tłumaczy Borys Jurgiel.
Joanna Mostowska: To rzadkie w dzisiejszych czasach, żeby ktoś pracował za darmo. Nie jesteście trochę wariatami? Borys Jurgiel: W pozytywnym sensie można nas potraktować jak wariatów (śmiech). Ale nie zgodziłbym się, że jest to rzadkie zjawisko. Wolne oprogramowanie to pewien model biznesowy, nowszy niż oprogramowanie zamknięte. W sytuacji, kiedy świat się zmienia coraz szybciej, w tym świat informatyczny, wolne oprogramowanie ma tę zaletę, że możemy stosunkowo małym kosztem i w szybkim czasie stworzyć program, który odpowiada na aktualne potrzeby rynku. Nie musimy ponosić kosztów wieloletniego wypracowywania potrzebnych technologii.
Kto tworzy QGIS na świecie? Ludzie, którzy pracują za darmo przy kodowaniu. Ale potem stosują oprogramowanie w swoich projektach i na tym zarabiają. Często są dostawcami QGIS, wdrażają i szkolą. Po prostu poświęcają część swojego czasu, udoskonalając własny produkt.
Wszystko odbywa się wirtualnie? Praca nad oprogramowaniem odbywa się głównie w internecie. Istnieje platforma, która umożliwia nam wspólne dyskusje, tropienie błędów itd. Co jakiś czas spotykamy się jednak w różnych miastach Europy, gdzie mamy okazję przez kilka dni przedyskutować wszystko na żywo i popracować razem – przy piwie (śmiech). Większość z nas mieszka w Europie, zwłaszcza w Niemczech i we Włoszech. Jest również kilka osób z USA i Rosji, ale ci, siłą rzeczy, rzadziej docierają na spotkania. A jeden z naszych dyrektorów mieszka w RPA.
To macie jakiegoś dyrektora? Myślałam, że panuje całkowita anarchia?! Ależ skąd! Mamy komitet sterujący składający się z pięciu osób. Natomiast każdy z nas odpowiada za jakiś dział. Wszystko można sprawdzić na stronie Quantum GIS. Nasza praca jest całkowicie przejrzysta.
Czy jesteście zarejestrowani jako organizacja? Nie. Podlegamy Fundacji OSGeo, która sprawuje prawną opiekę nad wieloma projektami open source GIS.
Nie jesteście konkurencją dla GRASS-a lub innego wolnego oprogramowania OSGeo? Oczywiście, że jesteśmy!
To jest ostra konkurencja? Oczywiście (śmiech). Tak naprawdę to jesteśmy w bardzo koleżeńskich stosunkach, a wiele osób jest równocześnie w zespole Grass-a i QGIS. Ja akurat wybrałem QGIS.
Dlaczego? Bo jest fajny, luzacki. Początkowo używałem go jako interfejsu do wizualizacji warstw GRASS-a. Ale ujął mnie swoją przyjaznością.
Każdy może się przyłączyć do zespołu twórców QGIS? Oczywiście. Każdy do nas może przyjść, można również przysłać nam swoje poprawki. Jeśli poznamy daną osobę i widzimy, że jest odpowiedzialnym programistą, możemy przyjąć ją do zespołu.
Nad czym teraz pracujecie? Czego możemy oczekiwać w najbliższym czasie? Wersja 1.4 powinna wyjść na przełomie roku. Będzie miała wiele udoskonaleń: nową symbolikę wektorową, mechanizm etykietowania oraz rozbudowane kompozytory wydruków. Jest więc milowym krokiem w stronę produkcji wysokiej jakości map.
Czy uważa pan, że GIS będzie zmierzał w stronę wolnego oprogramowania? Ma ono dużą przyszłość. Po pierwsze, społeczeństwo zaczyna dostrzegać coraz większy problem, jakim jest ograniczanie dostępu do informacji. Po drugie, gdy świat zmienia się coraz szybciej, trudno jest przewidzieć popyt na rynku. Wówczas zaczyna odgrywać rolę mała bezwładność wolnego oprogramowania.
Cały wywiad w styczniowym numerze GEODETY.
Rozmawiała Joanna Mostowska
|