Jerzy Królikowski
Odbiornik, który może więcej
Niewielkie wymiary i waga, brak podziału na rozwiązania fix i float, zdalna kontrola, „odporność na przyszłość”, precyzyjne pomiary bez poprawek RTK, elektroniczna libela – tak Trimble zachwala swój najnowszy odbiornik GNSS. Sprawdziliśmy, ile w tym haseł reklamowych, a ile rzeczywistych udoskonaleń.
|
Instrument z wielką pompą zaprezentowano podczas zeszłorocznych targów Intergeo w Hanowerze. Uwagę zwiedzających przyciągała przede wszystkim obudowa o niewielkich wymiarach i nietypowym kształcie. Jak chwali się producent, w porównaniu ze starszymi modelami Trimble’a udało się zmniejszyć urządzenie o 40% i zredukować wagę o 30%. Co istotne, ani nie pogarsza to możliwości odbiornika, ani nie uszczupla jego wyposażenia. Oferuje on bowiem dokładność typową dla sprzętu GNSS-RTK, a jednocześnie „upchano” w nim: antenę, modemy GSM/GPRS, Bluetooth oraz wi-fi, radiomodem, baterie czy elektroniczną libelę. Ale na miniaturyzację i odchudzanie instrumentów stawiają także inni producenci odbiorników. To, co zdecydowanie wyróżnia R10, to nowe technologie pomiarowe. Jak zmieniają one pracę z odbiornikiem RTK?
• Faza bez floata To bodaj najciekawsze z punktu widzenia geodety rozwiązanie w R10. Najpierw przytoczmy to, co pisze o nim producent. Rozpoczęcie pomiarów w technologii RTK zawsze wymaga wyznaczenia tzw. nieoznaczoności fazy (czyli pełnych cykli fazowych sygnału GNSS). Dotychczas w pierwszej kolejności wymagało to osiągnięcia znacznie mniej dokładnego rozwiązania float, które po pewnym czasie skokowo przechodziło w rozwiązanie fixed o centymetrowej precyzji. W przypadku kiepskiej widoczności satelitów GNSS z powrotem wracało się do mniej dokładnego trybu. Trimble zwraca uwagę, że taka technologia nie dość, że bywa czasochłonna, to w praktyce może prowadzić do „złapania” błędnego fiksa, co objawia się sporą rozbieżnością między dokładnością faktyczną a tą deklarowaną przez odbiornik.
Problemy te ma rozwiązać technologia HD-GNSS, czyli nowy sposób na wyznaczanie nieoznaczoności fazy. Jak zapewnia producent, po pierwsze, inicjalizacja RTK jest przynajmniej o kilka sekund szybsza. Po drugie, użytkownik nie ma do czynienia z rozwiązaniem float, bo odbiornik od razu „łapie fiksa”. Oznacza to jednocześnie dużo szybszą reinicjalizację RTK. Po trzecie, urządzenie dużo lepiej radzi sobie przy kiepskiej widoczności nieba: wśród zabudowy, pod drzewami czy w obniżeniach terenu. Po czwarte, do pomiaru w centymetrowej dokładności potrzeba znacznie mniej epok – w ocenie producenta wystarczą dwie. Po piąte, odbiornik zapewnia wiarygodne informacje o możliwych błędach pomiaru...
Pełna treść artykułu w czerwcowym wydaniu GEODETY
powrót
|