Jacek Skwirowski
Z węgielnicą przy tablicy
W bieżącym roku szkolnym obchodzimy 80. rocznicę powstania Warszawskiej Szkoły Geodezyjnej i chociaż w oficjalnych dokumentach nazwy tej nie znajdziemy, to jednak w powszechnym użyciu ona funkcjonuje. Używana jest także nazwa „Szkoła Kluźniaka”. Obecnie szkoła wchodzi w skład Zespołu Szkół Geologiczno-Geodezyjno-Drogowych. Odwiedziliśmy szacownego jubilata, zapraszając do rozmowy reprezentację obecnych władz zespołu szkół – Marię Jackiewicz i Wacława Pillera oraz byłego wieloletniego jego dyrektora – Zbigniewa Zwierza. Prezentujemy również kilka sylwetek nauczycieli WSG – w potocznym języku szkolnym nazywanych profesorami.
|
Jacek Skwirowski: Jak obecnie wygląda struktura szkoły?
Wacław Piller: Zespół Szkół Geologiczno-Geodezyjno-Drogowych w Warszawie tworzą dzisiaj cztery szkoły: Technikum Geodezyjne im. Stanisława Kluźniaka, które właśnie obchodzi 80-lecie, Technikum Geologiczne im. Jana Samsonowicza (w tym roku obchodziło swoje 45-lecie) i Technikum Drogowe, które ma ponad 30 lat, a także Policealne Studium Geodezyjne.
J. Skwirowski: Porozmawiajmy o nauczycielach. Skąd się wywodzą, czy są to głównie geodeci-praktycy czy nauczyciele akademiccy, np. z Politechniki Warszawskiej? Jak to wyglądało w historii szkoły? Wiem, że dziś wśród nauczycieli są studenci.
Maria Jackiewicz: Tak, dwie studentki i jeden student, który jest absolwentem naszej szkoły.
Zbigniew Zwierz: Kadrę mieliśmy wręcz znakomitą, odkąd moja pamięć sięga, czyli od roku 1964. Wówczas to na ul. Gościeradowskiej uruchomiono zespół szkół złożony z technikum geologicznego przeniesionego z ul. Grójeckiej, oraz technikum geodezyjnego i policealnego studium geodezyjnego – z ul. Hożej. I z nimi przyszła kadra. Ponieważ technika te, a szczególnie geodezyjne, bardzo się rozbudowywały, werbowaliśmy nauczycieli na własną rękę. A skąd byli nauczyciele? – rzeczywiście m.in. z Politechniki Warszawskiej. Wymienię tu choćby doc. dr. inż. Janusza Wapińskiego, dr. inż. Zbigniewa Andersa. Inni natomiast przychodzili głównie z przedsiębiorstw lub z instytucji geodezyjnych, jak do dziś pracujący w szkole pan mgr inż. Stanisław Różanka, który przez wiele lat pełnił w GUGiK funkcję dyrektora jednego z departamentów, czy pan mgr Andrzej Szymczak, były Główny Geodeta Kraju. Spośród nauczycieli, którzy przyszli do nas z różnych przedsiębiorstw wymienię pracującego do dziś speca nad spece – mgr. inż. Czesława Szeląga, który brał udział w pionierskich pracach geodezyjnych w Warszawie: przy budowie pierwszego doświadczalnego odcinka metra w roku 1952, przesuwaniu kościoła przy al. Solidarności, a także przesuwaniu i obracaniu o 73O budynku Komendy Garnizonu Warszawskiego przy Ogrodzie Saskim. Kiedyś budynek ten stał bokiem do ulicy, a obecnie frontem. Dzisiaj wojsko z ludem, to ustawił tak jak trzeba. Jest to więc praktyk wysokiej klasy. Mieliśmy też znakomitą kadrę nauczycieli fototopografii. W szkole policealnej była 2,5-letnia specjalność – fototopografia, przedmiotów zawodowych uczyli tam głównie zawodowi żołnierze z Zarządu Topograficznego Sztabu Generalnego mieszczącego się w Alejach Jerozolimskich. Geodetów bezpośrednio po studiach raczej nie zatrudnialiśmy. Dzięki temu, że mieliśmy takich pedagogów jak p. Różanka, p. Szeląg, p. Niepokólczycki, czy p. Anders, to nowi nauczyciele prowadzili zajęcia wspólnie z tą doświadczoną kadrą. Byli jakby ich asystentami.
Pełna treść artykułu w lutowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|