powrót

Katarzyna Pakuła-Kwiecińska

Kiedy rynek drgnie

10 lat Krajowego Związku Pracodawców Firm Geodezyjno-Kartograficznych.
Przed nowo wybranym zarządem Krajowego Związku Pracodawców Firm Geodezyjno-Kartograficznych nie lada zadanie. Waldemar Klocek (prezes), Zbigniew Głogowski (wiceprezes) oraz Lech Fronckiel i Ludwik Będkowski będą się musieli nieźle nagłowić, jak nie dopuścić do dalszego spadku produkcji i zatrudnienia w firmach geodezyjnych. Po 10 latach funkcjonowania związku liczba pracowników zatrudnionych przez firmy członkowskie zmniejszyła się prawie o 40%, a sprzedaż ogółem w 2002 r. osiągnęła zaledwie 85% poziomu roku 2001 i 70% roku 2000. Rentowność netto z trudem przekracza 1%.

Na Walnym Zgromadzeniu KZPFGK przedstawiciele członków zjawili się niemal w komplecie. Trzydniowe obrady zorganizowane nad Zalewem Zegrzyńskim (12-14 maja) i połączone z obchodami 10-lecia Związku były okazją do spotkania z Markiem Bryksem, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury, oraz głównym geodetą kraju Jerzym Albinem. Trzy osoby (szefowie firm) odebrały odznaczenia państwowe, pięć – wojskowe, a jedenaście – branżowe. Do związku przyjęto nowego członka – Geobid z Katowic. Przyjęto i zatwierdzono bilans za rok 2002 i udzielono skwitowania ustępującemu Zarządowi, a także wybrano nowy (wywiad z prezesem Waldemarem Klockiem na s. 20). Wysokość składki członkowskiej pozostawiono na niezmienionym poziomie 4000 zł rocznie. Tak najkrócej można by podsumować przebieg kolejnego Walnego Zgromadzenia Związku. Jednak opis ten nic nie mówi o rzeczywistych problemach dużych firm geodezyjnych.
Ich podstawowa bolączka to, jak na całym rynku geodezyjnym, brak robót. Duży potencjał produkcyjny, wysokie zatrudnienie jako balast z przeszłości i brak zleceń tworzą mieszankę wybuchową. Sytuacja w wielu firmach jest bardzo ciężka.
I choć główny geodeta kraju zapowiada, że wkrótce mogą się pojawić problemy z nadmiarem robót, to na razie pracodawcy przyjmują te deklaracje z niedowierzaniem i życzą sobie takich kłopotów. Rzeczywiście, wymienione przez Jerzego Albina kwoty, na jakie geodezja może liczyć już wkrótce, przyprawiają o zawrót głowy: 100 mln złotych na ortofotomapę kraju, 210 mln na informatyzację ewidencji gruntów i 40 mln na dalsze prace przy jej wektoryzacji (dla IACS) oraz kolejne 100 mln na modernizację ewidencji w ramach projektu PHARE w latach 2004-2006. Do tego przetargi na zdjęcia lotnicze i Bazę Danych Topograficznych. Emocje budzą szacunkowe na razie koszty przeprowadzenia powszechnej taksacji nieruchomości (w zależności od źródła danych – 500 mln do 3 mld złotych).

Pełna treść artykułu w czerwcowym wydaniu GEODETY

powrót

REKLAMA

• zaloguj się    • rejestruj konto    • zapomniałeś hasła?

KOMENTARZE Komentarze są wyłącznie opiniami osób je zamieszczających i nie odzwierciedlają stanowiska redakcji Geoforum. Zabrania się zamieszczania linków i adresów stron internetowych, reklam oraz tekstów wulgarnych, oszczerczych, rasistowskich, szerzących nienawiść, zawierających groźby i innych, które mogą być sprzeczne z prawem. W przypadku niezachowania powyższych reguł oraz elementarnych zasad kultury wypowiedzi administrator zastrzega sobie prawo do kasowania całych wpisów. Użytkownik portalu Geoforum.pl ponosi wyłączną odpowiedzialność za zamieszczane przez siebie komentarze, w szczególności jest odpowiedzialny za ewentualne naruszenie praw lub dóbr osób trzecich oraz szkody wynikłe z tego tytułu.