Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Dwóch na jedną
Z głównym geodetą kraju Jerzym Albinem i wiceprezesem GUGiK Ryszardem Preussem rozmawia Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
Katarzyna Pakuła-Kwiecińska: Niedobra atmosfera zrobiła się wokół zamówienia z wolnej ręki na zdjęcia satelitarne i ortofotomapę z QuickBirda...
Jerzy Albin: Rozpętano burzę w szklance wody wokół sprawy, której de facto nie ma. Zaproponowano kiedyś, aby stworzyć w Polsce ortofotomapę na podstawie obrazów satelitarnych najwyższej jakości. Ponieważ rozdzielczość zdjęć QuickBirda jest o 40% wyższa w stosunku do Ikonosa, byłoby nieroztropnością, gdybyśmy udawali, że jest to oferta mało atrakcyjna technicznie, i nie byli nią zainteresowani. Z drugiej strony są już jakieś doświadczenia w zakresie wysokorozdzielczych obrazów satelitarnych związane z Ikonosem. Dziś jeszcze nie znamy ich faktycznej jakości, ale przekonamy się o niej, jak trafią do państwowego zasobu. W ogóle ortofotomapy satelitarne wykonywane na podstawie obrazów wysokiej rozdzielczości to technologia przyszłości, przed którą nie ma ucieczki. Uważam, że powinniśmy być na szpicy tego technologicznego wyścigu. To rodzi oczywisty i naturalny konflikt, na szczęście tylko pozorny, między technologią satelitarną i lotniczą.
Ryszard Preuss: Dokładnie mówiąc, konflikt z firmami fotolotniczymi wykonującymi zdjęcia tradycyjną techniką.
J.A.: I to jest zrozumiałe, że firmy lotnicze traktują tego typu zamówienia jako konkurencję, zagrożenie dla swojego istnienia. Tylko że to jest duże uproszczenie i niezrozumienie sprawy. Na świecie te dwa rozwiązania egzystują równolegle. Na dużych obszarach robi się ortofoto ze zdjęć satelitarnych, natomiast dla rozwiązań szczegółowych, o wyższej dokładności, rozdzielczości i skali robi się zdjęcia lotnicze. Ponieważ dostaliśmy bardzo atrakcyjną ofertę od firmy Eurimage (europejskiego dystrybutora QuickBirda), dotyczącą zarówno sprzedaży zdjęć satelitarnych, jak i wykonania ortofotomapy, to złożyliśmy zapytanie do UZP o możliwość zakupu tych zdjęć i łącznego opracowania.
R.P.: Należy podkreślić, że protesty firm geodezyjnych dotyczyły wykonania produktu finalnego, czyli ortofotomapy. Natomiast prawda jest taka, że niewiele z nich potrafi przetwarzać zdjęcia satelitarne. I prawdopodobnie będzie tak, że jak ogłosimy przetarg na przetwarzanie, to większość firm będzie się dopiero tego uczyć. Rzecz w tym, żeby zaczęły jak najszybciej.
J.A.: Pamiętajmy, że to zamawiający, a nie protestujący, ustala sposób realizacji zamówienia. Chcemy wykonać ortofotomapę części obszaru Polski ze zdjęć satelitarnych, dokładnie z tego satelity o najwyższej jakości technicznej w świecie. W jaki sposób? To jest zupełnie inna sprawa. Natomiast protesty poszły w kierunku stwierdzeń, iż my akurat mieliśmy taki, a nie inny zamiar. To, że dostaliśmy zgodę UZP zarówno na zakup, jak i wykonanie ortofotomapy, nie oznacza, że chcieliśmy obie te możliwości wykorzystać. Wyjaśniliśmy to ostatecznie na spotkaniu m.in. z KZPFGK i podpisaliśmy porozumienie, żeby nie było wątpliwości, co do naszych intencji. Tyle mam do powiedzenia na ten temat.
Czy wcześniej były robione ekspertyzy ekonomiczne i techniczne dla odmiennych rozwiązań? R.P.: Wszystkie te ekspertyzy były robione dwa lata temu.
Dwa lata temu nie było QuickBirda.
R.P.: I dlatego zaczęliśmy się nim interesować, bo sytuacja się zmieniła. Obecnie system ten jawi nam się jako taki, który będzie efektywnie dostarczał te zobrazowania w rozsądnym czasie, co jest bardzo ważne, nie tylko dla IACS-u.
To znaczy, że z QuickBirda dostaniemy zdjęcia całego kraju szybciej niż z Ikonosa?
R.P.: Tego, niestety, nie wiemy.
To może dostaniemy taniej?
R.P.: Na podstawie wstępnych rozmów z Eurimage wychodzi to nawet 50% taniej. Jest jeszcze jeden aspekt, o którym się nie mówi, a który dla nas jest decydujący, mianowicie kwestia licencji. Ikonos proponuje licencję dla jednej organizacji, czyli np. dla ARiMR. W przypadku QuickBirda możemy uzyskać za niższą cenę licencję dla 10 organizacji (takich jak np. służba geodezyjna, samorząd czy Zarząd Geografii Wojskowej), co w zasadzie wyczerpuje możliwości stosowania tych obrazów w administracji.
Zatem to nie względy techniczne odgrywały tu najistotniejszą rolę?
R.P.: Dla kraju ważniejsze są możliwości wykorzystywania gotowego produktu. Co z tego, że powstanie ortofotomapa o określonych parametrach, skoro ograniczenia licencji nie pozwolą jej dalej wykorzystywać. Ucząc się na doświadczeniach ARiMR, myślimy o zaspokojeniu za jednym zamachem wszystkich potrzeb budżetowych. Oczywiście sprawy techniczne też są ważne. Można dyskutować, czy 60 cm rozdzielczości terenowej jest dużo lepsze od 80...
Z tymi błędami na obszarze całego zdjęcia to wygląda dosyć różnie...
R.P.: Miałbym prośbę, zostawmy to specjalistom.
Specjalistom, to znaczy komu?
R.P.: Takim jak dr Zdzisław Kurczyński czy dr Wiesław Wolniewicz.
J.A.: Osoby, które uważają się za specjalistów, a są związane z różnymi firmami dystrybucyjnymi, nie będą obiektywne. My patrzymy przez pryzmat potrzeb państwa, produktu maksymalnie dobrego w sensie technicznym i budżetowym.
R.P.: QuickBird ma zdecydowanie lepszą radiometrię, która skutkuje lepszą czytelnością dla celów interpretacyjnych.
Czyli jednak były robione ekspertyzy?
R.P.: Nasze wystąpienie do UZP było poparte ekspertyzą. Przecież UZP nie wydał nam zgody na podstawie własnego widzimisię.
J.A.: Wiemy, że w KBN czy w Ministerstwie Nauki i Informatyzacji były prowadzone takie ekspertyzy merytoryczne.
W ekspertyzie dr. Wolniewicza dla Ministerstwa Nauki i Informatyzacji nie doczytałam się, żeby jednoznacznie opowiedział się za QuickBirdem.
R.P.: No wie pani, pan Wolniewicz jest teraz zaangażowany w sprawy montowania anteny Ikonosa. Należy doprowadzić do tego, żeby wszystkie zobrazowania na teren Polski w jakimś wymiarze się znalazły i były stosowane w produkcji. I one same obronią się najlepiej. Nie twórzmy mitów.
Pełna treść artykułu w kwietniowym wydaniu GEODETY
powrót
|