Anna Wardziak
Jakość w cenie
Rozmowa z Iwoną Maciejewską, dyrektorem Działu Kartografii i Teledetekcji w firmie Aurensis, największej z zajmujących się kartografią, teledetekcją i GIS-em w Katalonii.
ANNA WARDZIAK: Jeszcze będąc w Polsce, studiowała Pani kartografię na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego. Jak to się stało, że znalazła się Pani w Hiszpanii?
IWONA MACIEJEWSKA: Tuż po czwartym roku, czyli w czerwcu 1989 r., wzięłam ślub z Katalończykiem, zamieszkałam w Barcelonie i... zaczęłam od nauki hiszpańskiego w Oficjalnej Szkole Języków Obcych. W tym też czasie znalazłam pracę w niewielkim biurze geodezyjnym. Jednak mąż zachęcał mnie do podjęcia studiów z zakresu Inżynierii Topografii na Politechnice w Barcelonie (UPC – Universitat Politécnica de Catalunya). I zdecydowałam się.
W gruncie rzeczy zaczynała Pani jednak od podstaw?
Niestety, polskie studia nie zostały mi zaliczone i musiałam przystąpić do egzaminów wstępnych. W sumie myślę, że hiszpańskie studia bardzo mi się przydały. Poznałam wtedy wiele osób, całe tamtejsze środowisko topografów. I to później procentowało. Trzyletnie studia ukończyłam w 1993 roku (dopiero od kilku lat w Hiszpanii funkcjonuje cykl pięcioletnich studiów na kierunku Inżynieria Geodezji i Kartografii na UPV – Universidad Politécnica de Valencia, poza tym na Politechnice w Madrycie i w Jaén), a pracę dyplomową obroniłam wiosną 1994 roku. W tym samym czasie zaliczyłam piąty rok studiów i zdałam egzamin magisterski na Uniwersytecie Warszawskim (pracę pisałam pod kierunkiem prof. Wiktora Grygorenki). Na początku marca 1994 r. zatrudniłam się jako topograf w jednej z największych hiszpańskich firm budowlanych FCC (Fomento de Construcciones y Contratas). Na początku pracowałam przy projektach autostrad. Potem, gdy wygraliśmy duży przetarg na budowę jednej z autostrad, zostałam szefem topografii. Była to dla mnie prawdziwa szkoła życia. Musiałam szybko nauczyć się zarządzać dużą grupą ludzi, i to głównie mężczyzn. Biuro znajdowało się 60 km od Barcelony, drogę tę musiałam pokonywać dzień w dzień, często wychodząc z pracy bardzo późno. Wtedy zdecydowałam się na przesłanie CV do firmy, w której pracuję do dziś. Po kilku rozmowach kwalifikacyjnych zostałam przyjęta. Najpierw przez pół roku pracowałam na stanowisku szefa projektów, potem były kolejne awanse i dzisiaj jestem dyrektorem Działu Kartografii i Teledetekcji.
Pełna treść artykułu we wrześniowym wydaniu GEODETY
powrót
|